Niepozorne zakupy kilka miesięcy temu, kiedy to Rossmann był hojny i zrobił cudowną promocje -40% na wszystko co leci po kolei;
Zaowocowało głębokim uczuciem polubienia i akceptacji siebie w tym kosmetykach jak i każdego z osobna.
Przez ten piękny czas, utwierdziłam się tylko w przekonaniu, że to jest moja bajka, kolory, a trwałość to taka wisienka na torcie, która cieszy najbardziej.
Kusicielem number one, jest szminka, dzięki której nie sposób się nie uśmiechać.
L'oreal Color Riche to kolor wiosenny, dedykowany brunetkom i ja się z tym zgadzam. Ostry pink, zawiera w sobie witaminy A i E, nie powoduje wysuszenia. Wytrwała w życiu codziennym, nie emigruje na zęby czy podbródek. Zamknieta w złotym opakowaniu, jak na L'oreal przystało.
Swoje oczy oddałam również w ręce tej marki. Wspaniałą konsystencja pudrowa pozwala zakochać się w nich bez pamięci. Miękkie, iskrzące drobinkami cienie Infailible ubóstwiam w każdym wydaniu.
Najczęściej jednak wersję Eternal Black nosze w formie kresek. Zdążyło mi się jednak, machnąć na całą powiekę ten kolor, robi wrażenie! Zwraca uwagę innych, mieni się i kusi. Jest tajemniczo uwodzicielski do dziennego jak i wieczorowego makijażu polecam jak najbardziej. W załamaniu wersja beżowa Hourglass Beige. Nigdy się na nich nie zawiodłam, pioruńsko trwałe i wydajne. Słoiczek zakręcany z dodatkowym wieczkiem pozwala na bezpieczne podróżowanie z kosmetykiem.
Z kilkoma przerwami, poszukiwaniami i innymi zalotami w celu osiągnięcia uwodzicielskiego spojrzenia.... zakończyły się powrotem do tego jedynego tuszu do rzęs Volume Million Lashes, który zawsze jest niezawodny. Niezależnie czy maluję się zaspana, w małym lusterko czy ekstremalnie szybkim tempie, zawsze idealnie wyciąga rzęsy do góry, podkręca, pogrubia i wydłuża już po jednej warstwie. Zgodnie z resztą, trwały, bez kaprysów. Dla mnie niezamienny, chociaż zapewne nie raz, nie da dwa się skusić na jakąś nowość rynkową. Pisałam o nim tutaj niezawodny tusz do rzęs.
Całość prezentuje się być może i zwyczajnie, jednak dla mnie te produkty są na tyle fenomenalne, trwałe i wygodne w życiu, mi je ułatwiają dając wiele radości.
A Wy macie swoich ulubieńców, po których chętnie sięgacie na co dzień?
ślicznie jesteś pomalowana :)
OdpowiedzUsuńJejku Kochan jaka Ty piękna jesteś :) Podoba mi się kolor pomadki :)
OdpowiedzUsuńp.S. Założyłam w końcu swojego bloga jak masz ochotę to zapraszam :)
Dziękuję :*
UsuńNareszcie! Już patrzę :)
ale cudownie wyglądasz na tych zdjęciach<3 świetny kolor szminki - zdecydowanie dla Ciebie :D
OdpowiedzUsuńTo prawda, świetnie się w nim czuję. Dziękuję :)
Usuńmam te cienie i uwielbiam:)
OdpowiedzUsuńmakijaż bardzo w Twoim stylu :) nie za mocno, tak jak trzeba, wyciągnięte kreski i podkreślone usta! bajka :)
OdpowiedzUsuńDokładnie, mało kiedy kuszę się na jakieś szaleństwa makijażowe, jestem zbyt tradycyjna w tej tematyce ;) Jedyne co, lubię kombinować z kolorami na linii wodnej i ust :P
UsuńAle Ty śliczna jesteś! :) Bardzo ładnie Ci w tym makijażu, a ten kolor pomadki jest stworzony dla Twoich ust!
OdpowiedzUsuńJa z L'Oreal pokochałam pomadki Rouge Caresse, są dla mnie absolutnie fantastyczne! :)
Dziękuję :) Za to właśnie ją uwielbiam, wpasowała się w moje gusta idealnie :D
Usuńogólnie rzecz biorąc lubię ich kolorówkę, w promocyjnej cenie można spotkać godne uwagi okazje ;)
Naprawdę pięknie :)
OdpowiedzUsuńDzięki Gosiu :)
UsuńSpośród wymienionych przez Ciebie kosmetyków miałam jedynie cień do powiek- u mnie był to matowy beż. Bardzo go lubiłam, muszę sobie kupić ponownie, bo używam go w codziennym makijażu w słoneczne dni. W pochmurne wybieram perłowego Bourjois :D
OdpowiedzUsuńz matowymi się nie spotkałam, ale jeśli byłaby jakaś biel, to chętnie bym kupiła :D
Usuńteż tak mam, na pochmurne dni takie jak teraz stawiam na jakieś perły, drobinki mimo, że połowę z tego przysłaniam okularami :P
Jaka Ty jesteś piękna :)
OdpowiedzUsuń:*
Usuńpiękny makijaż! kolor na ustach wspaniały :)!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńPrzepięknie wyglądasz a pomadka jakby była stworzona dla Ciebie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Karola :)
Usuńmasz świetny makijaż:)) wgl jesteś prześliczna !:)
OdpowiedzUsuńOd dawna podglądam, ale dopiero się odzywam :)
OdpowiedzUsuńNa ostatnim zdjęciu widać baby hair, gratuluję :) - efekt maski drożdżowej? Mnie po niej wysypało dosłownie, a teraz testuję łopianową - poprawia skręt, choć słychać głosy, że poza tym żadnego efektu nie daje.
Pozdrawiam i szczęścia życzę w nowym związku z L'Orealem :)
Dziękuję to raz za miłe słowo, dwa że ujawniłaś się, trzy - dobre oko masz ;)
Usuńmyślę, że zasługa tutaj oleju Khadi i maski drożdżowej. Stosuję ten duet miesiąc i widzę mocną poprawę!
Łopianowy to ja olejek lubię, maski nie mam bo właśnie słyszałam sprzeczne opinie ;)
Ściskam :)
A ja zamiast Khadi smaruję sezam z rycyną, podobno też podkręca porost (to swoją drogą baza tego Khadi), ale niedługo Dzień Kobiet i kto wie... :) testuję też autorską wcierkę na bazie Jantaru z cebulą, czosnkiem i olejkiem łopianowym z papryką (śmierdzi niesamowicie). Za miesiąc zrobię recenzję, ale żeby wynagrodzić straty moralne włosy musiałyby mi urosnąć 20 cm.
UsuńI dziękuję za inspirację, częściej maluję pazury przez te Twoje Miyo i inne diabelstwa :)
haha to niebawem znowu pokuszę błyskotkami na paznokciach :P
Usuńwracając do początku, będę czekać na recenzje i dziękuję za dzielenie się wiedzą.
Moje włosy ruszyły z 0,7cm na miesiąc do 1,5cm odkąd stosuję Khadi/maskę drożdżową/wcierkę Babci Agafii i to uważam za wielki sukces. Chętnie znalazłabym coś tańszego, ale łopianowy czeka na rzetelne testy :)