Fakt jest taki, że wiele tutaj moich ulubieńców i mam pewne obawy, czy za jakiś miesiąc-dwa nie będziecie oglądać w kółko tych samych produktów :D Nie mam w zwyczaju kupować bubli, a każdy grosz wydany jest przemyślany.
Zaczniemy od włosów, bo tutaj nieuniknione najwięcej tego będzie.
Khadi, olejek pobudzający wzrost włosów to mój niekwestionowany ulubieniec od przeszło 1,5 r. Czwarta, a może piąta w użyciu butelka potwierdza moje zadowolenie z produktu. Tak długo jak go będę importować, to będę go kupować, tymczasem dla tych co nie pamiętają niezliczonych plusów i atutów tego produktu zapraszam tutaj: klik
Syoss, olejek zabezpieczający końcówki włosów to bliźniacza wersja słynnego, o wiele droższego olejku Schwarzkopf, pisałam o nim tutaj: klik . Był poprawny, z przyjemnością zużyłam, ale cieszę się, że to już koniec, bo dzięki temu mogłam kupić nowy, wreszcie idealny produkt do tego zadania.
Bioderma Node, szampon do częstego stosowania dla wrażliwej skóry głowy. I w tym temacie się sprawdza, w życiu nie miałam tak łagodnego, mało pieniącego się szamponu. Zużyłam z przyjemnością i baardzo mi go brakuję. Będę się czaić na promocję, bo to ten, który się trzyma w ścisłej czołówce i nie znalazłam dla niego odpowiednika. Żaden nie był tak delikatny, a zarazem pielęgnacyjny do włosów. Stosowany w metodzie kubeczkowej był wydajny.
Schauma, świeżość bawełny sama nazwa wskazuję przeznaczenie produktu. Do częstego stosowania, lekki, bez silikonów. Miło zmywał leje, pozostawiał włosy miękkie. W szczególności lubię go za cenę :)
Giovanni, Smooth As Silk, Deep Moisture nawilżający szampon wzbogacony wyciągiem z grejpfruta, jabłka i aloesu. Ten kto poznał produkty Giovanni, wie że ciężko wrócić później do produktów sklepowych, u nas obecnych. Uzależniają, wyraźnie wpływają na pozytywny stan włosów. Ta wersja jest moją ulubioną, domyślam się, że to jej zawdzięczam ostatnie polepszenie się stanu włosów. Pisałam o niej bardzo pochwalnie tutaj: klik
The Body Shop, odżywka bananowa to kultowy produkt, który swoje 5 minut miał już. Bardzo lubię, a w sezonie od wiosny do końca lata, moje włosy również. Podoba mi się zapach, to jak nawilża włosy i jak ładnie się po nim błyszczą. Najczęściej korzystam z promocji 2za1 :)
Seboradin, balsam do włosów czyli obowiązkowa pozycja tuż po wizycie od fryzjera, aby jak najdłuższej utrzymać końcówki w doskonałym stanie. Najlepszy produkt ever do tego zadania, kolejna butelka w kolejce, bo za tydzień wizyta u fryzjera :) regeneruję konkretnie, odżywia i dodaje kopa włosom, jest w przyjaznej cenie ok.20zł jednak w mniej przyjaznej wydajności - mi starcza na 8-10 użyć, bo zawsze nakładam go również na skalp, cenię sobie jego właściwości i nie widzę sensu, raczyć nimi tylko końcówek. Niech te nowe, rosną mocne i zdrowe ;)
Garnier Fructis Oleo Repair i Color Resist odżywki na rynku od lat, zmieniają tylko szatę graficzną. Dobre, tanie i wydajne. Kupuję ze świadomością na skład do tuningowania innych masek.
Balea, odzywka z perłą ma swój post, a to znaczy, że produkt wywarł na mnie ogromnie pozytywne wrażenie :) klik wraz z kokosową wersją kupuję jeśli mam tylko możliwość.
Caudalie, pianka oczyszczająca, oczywiście za sprawką kochanej M. :* (no bo gdzie wcześniej jak nie u niej pierwszej zrobiło się głośno o tej marce?:)) miałam przyjemność wypróbować na własne skórze wersje podróżną o winogronowej zawartości. Chwaliłam ją sobie za zapach, to jak z postaci liotonu przeobraża się wpuch i jak bardzo delikatna jest dla cery. Znalazłam już aptekę we Wrocławiu z kosmetykami Caudalie i jak tylko znudzi mi się Aleppo to kupuję pełnowymiarowe opakowanie :)
Dermedic, płyn micelarny Hydrain H2O zużyłam, aby zużyć, przyznaję nie zrobił na mnie większego wrażenia oprócz bardzo ładnego zapachu. Pozostawił ta samą opinię jakimi darzyłam micele, że oprócz Biodermy nic nie jest w stanie zmyć makijażu oczu bez nadmiernego zużycia ilości wacików. Nie planuję powrotów.
Amia, dwufazowy płyn do demakijażu, kupiony pod przymusem znalezienia się daleko od domu, bardzo spontanicznie i bez kosmetyków. To był ten czas jeszcze za czasów kiedy żyłam w przekonaniu, ze tylko wersję z olejkiem są w stanie dobrze i łagodnie posłużyć do demakijażu oczu. Nie było źle, ale nie było też dobrze, abym kupiła go drugi raz. Pamiętam, że bardzo cieszyłam się, że w domu czekam na mnie Garnier, wtenczas również dwufazowy ;)
L'Oreal, płyn do demakijażu oczu to był ten pierwszy przełom, kiedy to płyn okazał się lepszy i przyjemniejszy w użyciu od wersji olejkowej. Tab bardzo się polubiłam, że zużyłam już dobre 6 buteleczek, z czego 3 w ostatnich miesiącach. O jego perfekcjonizmie w działaniu pisałam tutaj: klik
Garnier, płyn micelarny 3w1 to moje odkrycie tego roku, drugi przełom w kwestii demakijaż, a płyn. Średnio jedną butlę zużywam w miesiąc. Niezawodny przy demakijażu oczu, twarzy i ust. Doskonały i będę o nim więcej pisać, mimo że już tyle laurek zostało mu napisanych, mam potrzebę dołożenia swojej cegiełki, bo jest jak najbardziej tego wart. Zdetronizował ukochaną Biodermę, przede wszystkim ceną, bo działanie jak dla mnie - to samo.
Garnier, kojący tonik witaminowy, tani i miły w użyciu. Nie ma do niego żadnych zastrzeżeń, spełnia moje oczekiwania jest przyjemnym zakończeniem rytuału demakijażu i pobudką rano ;)
Lirene, peeling wygładzający, używany głównie na dekolt i plecy, sprawdza się w tej roli rewelacyjnie, Oczyszcza skórę, dzięki czemu przysparza mi mniej kłopotów. Czasami stosuję go na twarz i bardzo sobie chwalę, jego delikatne, aczkolwiek skuteczne działanie.
Missy, zmywacz do paznokcie migdałowy. Bladego pojęcia nie mam, czemu nie pojadę do hurtowni kosmetyczno-fryzjerskiej i nie kupię sprawdzone bezacetonowego zmywacza o pięknym zapachu truskawek. Taki co nie wysusza, nie pozostawia białego nalotu a jego litr kosztuję 13zł. Nie wiem, po co kupuję te buble i zużyć nie mogę. Nie polecam, rzecz jasna ;) zmywa, bo zmywa, ale śmierdzi na potęgę! i wysusza.
Peeling złuszczający do stóp, o nazwie której tutaj przepisać nie potrafię. Kupuję z wygody, bo zakupy czynię zazwyczaj w Realu lub w Super-Pharmie i w tej kategorii tylko jego widuję. Nie pasuję mi do końca, gdyż moje wymagania co do stóp są mocno wysokie, potrzebuję czegoś co naprawdę przeprowadzi rewolucję na nich, ten peeling na pewno taki nie jest. Ot, spełnia rutynowe działanie usunięcie martwego naskórka jeśli dobrze namacham się tarką. Może tym razem Wy coś mi polecicie? :))
Kolastyna, krem do stóp z pękającą skórą pięt, tego pana za to bardzo lubię ;) mam już drugie opakowanie w zapasie, bo dawno nie spotkałam się z tak przyjemnym kremem (10% mocznika) za 6zł. Nuta zapachowa lekko miętowa, delikatnie chłodzi i doskonale nawilża, to lubię!
Gehwol Lipidro, krem za który płacimy 5x więcej niż za Kolastynę, a który nie robi nawet połowy tego. Szok to dla mnie wielki, bo pieniądze uznaję wyrzucone w błoto. Myślałam, ze to pewniak, gdyż mocno wychwalany pod niebiosa jest. Właściwości pozytywnych trzeba doszukiwać się z lupą, zaczynając od nawilżenia. Także...dobrze, że to koniec.
Anika, krem do rąk, wersja z woskiem pszczelim i olejkiem makadamia gości u mnie od lat. Nowa seria różni się wyglądem, składem i konsystencja. Dlatego tą oszczędzałam jak mogłam.
Witamina A, zawsze pod ręką :)) niezawodna na suche skórki na twarzy, skórki wokół paznokcie, szorstką skórę pięt czy dłoni. Ulubiona od lat.
On Line, sól do kąpieli, kupowane na tej samej zasadzie co peeling. Z każdą inną wersją liczyłam, że czymś mnie zachwycą, niestety tak nie było. Marzy mi się znalezienie soli, która naprawdę pozwoli odprężyć stopy po ciężkim dniu i zadba o nie tak jak powinna do dalszych zabiegów. On Line gwarantuję tylko odbarwienie białej miski na fioletowo (lawendowa wersja), a miód z mlekiem przysparza mnie o mdłości. Nigdy więcej nie kupię.
Lirene, maXSlim peeling do ciała, uwielbiam ale ten pomarańczowy. Zielony okazał się wredny, uczulał, podrażniał. Same problemy sprawiał. Zużyłam w męczarniach, więc o efektach się nie wypowiem, za to kolejna tubka pomarańczowego przyjemniaczka czeka w nagrodę :))
Vichy, Aqua Destock, koleżanka mówiła nie bierz, bo się roluję. Puknęłam się w głowę i kupiłam, bo promocja była. A Vichy cenię i żal było nie korzystać ;) używałam go bite pół roku, bo raz spisywał się wyśmienicie, skóra była gładki, ze oczy z zachwytu wychodziły, a innym razem...rolował się. I takie zielone frędzle nogi mnie upiększały. Nie kupię, bo to ruletka, a ja nie mam serca na takie ekscesy ;)
Eveline, Slim Exteme 35, to serum na brzuch, uda i pośladki, które lubię najbardziej. Działa, przyjemnie chłodzi, miło ujędrnia i jest wydajne. Kupuję i kupować będę, aż mi się nie znudzi ;)
L'Oreal NutriLift, kupiony z myślą o wakacjach dwa alta temu i od tej pory jest ze mną na dobre. Po pierwsze nie lubię balsamów, zawsze irytuję mnie ich opakowanie, ale zanurzanie palców w słoiku, albo wyciskanie tubki. Tutaj jest pompka i to jest genialne! A działanie, po prostu super. Piękny zapach, solidne nawilżenie skóry na długo. Szybko się wchłania, nic się nie lepi, baaardzo lubię.
Lactacyd, płyn do higieny intymnej, wersja z nawilżającymi proteinami ryżu i arniką jest przeze mnie mocno doceniana i prowadzi prym w kosmetykach z tej kategorii. Dba, odświeża, koi i nawilża. Produkt na 5+.
Dove, żel pod prysznic uwielbiam je za tą kremową konsystencje. Niezależnie od serii wszystkie z przyjemnością zużywam.
Balea, żel pod prysznic, na punkcie tego zapachu oszalałam, ze poczyniłam niezłe zapachu i przez ostatnie 2 miesiące tylko je zużywałam ;) mimo to, nie "przejadł" mi się i żele Balea będę właśnie kupować dla tego zapachu, chociaż chwilowego.
Wilkinson, pianka do golenia pozostawia nogi genialnie nawilżone! Pierwszy raz spotkałam się z takim efektem. Bardzo ją lubię, za to jak przygotowuję skórę do depilacji, pachnie i wydajność idącą w parze z ceną. Będę wracać.
Lirene, samoopalacz w musie, ten jedyny używany od lat. Łatwo dostępny, w zachęcającej cenie, śmierdzący jak każdy, ale za to przyjemny w aplikacji. Kupuję, bo nic lepszego jeszcze nie znalazłam.
Uriage, krem spf50 do cery tłustej i trądzikowej, podczas zimy bardzo dobrze chronił moją cerę mimo kuracji retinoidami. Uspokajał i koił pierwsze promienie słońca. Nuta zapachowa bardzo rześka. Dla skóry suchej okazał się zbyt mocno ściągający pod koniec użytkowania, dlatego więcej go nie kupiłam.
Kerastase, cement termiczny, termoochrona jest dla mnie ważna, bo włosy suszę za każdym razem. Napaliłam się na ten produkt jak przysłowiowy szczerbaty i otrzymałam włosy sztywne, posklejane i nijakie. Zużyłam, ale nie napisałam o nim nigdzie, a to oznacza, ze bardziej się na nim rozczarowałam.
Dla mnie, przereklamowany produkt.
Nivea, dezodorant lubię i używam. Wersja Fresh Natural bardziej odpowiada mi zapachowo.
Estee Lauder, krem pod oczy lubię kupować go w promocji i dla tych mały opakowań, jednak na tym etapie nasza znajomość się kończy. Cena powoli mnie zniechęca, ale jeśli Was nie to można poczytać o nim tutaj: klik
Feg, odżywka do rzęs miała pomóc mi wyhodować długie, kruczoczarne rzęsy. Niestety brak o niej notki wskazuję, że wiele nie zrobiła, delikatnie podkręciła obecne rzęsy i na tym jej zadanie się skończyło.
Uraige, Tolderm Riche obowiązkowy krem w mojej kosmetyczce. Typowo regenerująco-kojący z wodą termalną, niezawodny w swoim szybkim działaniu. Chwaliłam go tutaj: klik
Normaclin i Retin A, wskazują na zakończenie kuracji przeciwtrądzikowej u dermatologa. Nie wiem, kto mądry wycofał import do Polski tak genialnego kosmetyku jak Retin A, ale cóż pozostaje mi sobie poradzić jakoś z tą sytuacją. Dla mnie ten duet był niezawodny.
Bell, mineralny korektor pod oczy, bardzo delikatny, nie wchodzący w zmarchy, ani nie podkreślających miejsc, które wołają o nawilżenie. W przepięknym najjaśniejszym odcieniu 01, czystym beżu. Zużyję tylko Bourjois i wracam do niego.
Pharmaceris, nawilżający fluid i chociaż wolę wersję delikatnie kryjąca ze względu na kolor, to temu produktowi zarzucić nic nie mogę. Spisywał się jak na podkład za ok. 35zł bardzo dobrze. Nie ciemniał, nie zapychał, utrzymywał optymalny komfort cery.
Benefit, kredka do brwi z grzebykiem to ta, która dawała piękny, chłodny brąz moim brwiom. Niesamowity dar od Megdi :*l, które tak szybkie zużycie produkt potwierdza. Oprócz ceny, wydajność tutaj leży. Za to jest najwspanialszy na świecie kolor, niesamowita trwałość i efekt wosku po użyciu błyszczyka w jednym. Ułatwia życie! Tutaj pokazywałam jak wygląda na mnie: klik
L'Oreal eyeliner w pisaku, dokładnie ten produkt dał mi wiarę, że pisaki mają przyszłość w makijażu. Bardzo trwały, łatwy w użyciu, w przyjemnej cenie. Nic tylko kupić i malować :)
Giorgio Armani Eyes To Kill, pokazany o tutaj klik zrobił niezłą furorę ;) swoją żywotność zakończył po 6 miesiącach, gdzie do ostatniego malunku był zdatny do użycia. Nie zasycha, nie zmienił konsystencji, ani właściwości. Najlepszy tusz do rzęs jaki miałam!
I tak szczerze to jestem ciekawa kto dotrwał do końca? :)
Bo o tym, że tasiemce zdjęciowe honorujecie mogłam przekonać się w niedzielnym poście, a jak to jest z tymi o pełnej treści? :)
Pokaźne denko! Korektor z Bell ostatnio zagościł w mojej kosmetyczce i jestem nim równie oczarowana jak Ty :) Zaciekawił mnie szampon z Schaumy i odżywka z The Body Shop.
OdpowiedzUsuń(Ja czytam takie tasiemce, bo wiem ile pracy kosztują autora :) )
U mnie jest to z kolei, kolejne już opakowanie ;) za tą cenę i efekty jakoś ciężko znaleźć mi coś lepszego :))
UsuńWidzę, że Schauma ogólnie Was zaciekawiła, to dobrze, bo to bardzo przyjemny szampon. TBS często bywa w promocji z szamponem albo drugą odżywką za 25zł, zachęcam się skusić :))
Dziękuję za docenienie, trochę dni mi zajęło złożenie tego posta w całość, to prawda.
uwielbiam odżywki z garniera :>
OdpowiedzUsuńJa też, najlepiej służą moim włosom, ze wszystkim drogeryjnych ;)
UsuńIleeee tego:) Wielgachne denko:) W sumie nigdy nie wiem, czy gratulować takich denek, czy nie, bo wiadomo, czasem rozstajemy się z produktami, które niespecjalnie nam przypadły do gustu, ale czasem są to produkty, które żegnamy z żalem.
OdpowiedzUsuńBo to się tak złożyło i nałożyło na siebie. Wiesz, zapewne znasz to uczucie, jak wszystko na raz się kończy :D u mnie własnie tak było, wiele produktów miałam już któryś miesiąc, ale dopiero w tym czasie dobiłam dna. I lżej mi z tym, nie powiem. Przy niektórych to nawet z ulgą odetchnęłam ;) z żalem to własnie patrzy mój portfel na ulubieńców, których miło by było mieć znowu przy sobie :D
UsuńO, żesz! To się nazywa ilość.
OdpowiedzUsuńPrzyjemnie patrzy się na taką ilość pustych opakowań :)
Zrobiło się miejsce na nowe, prawda ? :)
Korektor Bell niestety podrażniał skórę wokół oczu.
Więc znalazłam emu kosmetykowi nowy dom.
Podobnie jak Ty, bardzo lubię to serum Eveline.
jedno z lepszych w ich asortymencie :)
Oj zrobiło i to ile. Ale ja nawet tak nie potrzebuję iść teraz na zakupy, bo jeszcze mam co zużywać, a nie jestem typem chomika, co ma 4 żele, 5 masek i 6 szamponów w zapasie :D
UsuńMam nadzieję, że ktoś nowy zadowolony będzie z Bell ;) mi on bardzo odpowiada, to moje 3 opakowanie, które dobiło dna. Za to osławiony Bourjois podrażnia okolice oczu, wysusza i robi mi skorupkę :/ szkoda, bo pokładałam w nim wielkie nadzieję. Jeszcze pokombinuję z kremem pod, może to go uratuję, a jak nie to też puszczę w świat.
Mi to serum z Eveline najbardziej przypasowało z ogólnego asortymentu produktów na rynku do tego celu :)
poszalałaś ze zużyciami, ale za to są one całkiem fajne :)
OdpowiedzUsuńkrem do rąk z Anidy miałam w starej wersji bardzo lubiłam, mam też w nowej, ale jeszcze nie używałam - jest jakaś różnica w działaniu?
no i ten żel z Balea bardzo lubiłam ;]
Starsza wersja była bardziej treściwa, no i skład miała ładniejszy. Nowa jest rzadsza i o słabszym działaniu. Jak wiadomo, ulepszanie produktu bardzo dobrego nigdy nie wychodzi na dobre, niestety ;)
UsuńJestem pod wrazeniem ilosci zuzyc :)
OdpowiedzUsuńRadi
A ja przerażona ile tego zużyłam :P
UsuńSporo tego nazbierałaś. Micelka Garnier też mam :)
OdpowiedzUsuńI lubisz go bardzo, bardzo? ;)
UsuńDotrwałam! :D i kilka kosmetyków tak samo jak Ty lubię i używam :) jestem ciekawa Schaumy, muszę ją znaleźć przy najbliższych zakupach :)
OdpowiedzUsuńBrawooo :D znajdź, myślę że będziesz zadowolona. Teraz myję Garnierem z marakują i też mi się przyjemnie używa, teeen zapach! :)))
UsuńCzęść produktów brzmi znajomo, chociażby Eyes to kill :) Ale zainteresowałaś mnie tą odżywką bananowa TBS. Bardzo często trafiałam na jej promocję w pakiecie z szamponem, a jakoś nigdy się nie zdecydowałam bo byłam sfokusowana na masła czy żele. Teraz już muszę przy najbliższej okazji koniecznie spróbować.
OdpowiedzUsuńEyes To Kill, zrobił się sławny w swoim czasie to prawda :)))
UsuńBananowa odżywka jest taką typową nawilżającą, ujarzmiającą i wygładzającą. Moje włosy lubią ten efekt, nic się nie puszcza, ogólnie zapomniałam kiedy ostatni raz miałam puch odkąd jej używam :) bardzo sobie chwalę. Nie miałam szamponu z tej serii, bo zawsze biorę łapczywie 2 odżywki zamiast komplet :)
Też uwielbiam ten korektor Bell, wszystkie korektory mnie wysuszają, robią taką skorupę pod oczami, a ten pięknie się rozprowadza, nie wchodzi w zmarszczki, nie wysusza, i do tego świetnie kryje i wygładza.
OdpowiedzUsuńMam takie same wrażenia jak Ty, pierwszy który można używać bez efektu odwrotnego od zamierzanego :)
UsuńDotrwałam do końca i wiele z tego denka wyniosłam :) Zwłaszcza jeśli chodzi o produkty do włosów ;) Zaciekawił mnie balsam z Seboradinu, a olejek z Khadi już obiecałam moim włosom, gdy pokończę zapasy, co wypadnie w sam raz na jesienną wymianę owłosienia :P
OdpowiedzUsuńKto próbuję Khadi ten nie żałuję, serio mówię ;) jest to na tyle porządny olej, że i na skal jak i na długość sprawdza się genialnie. Używam z wieeeelką przyjemnością :) nawet zapach zrobił się przyjemny :D Balsam z Seboradinu ponownie zakupię w promocji, bo jak pisałam wyżej, cenię to jego działanie i nie widzę sensu szukać dalej, jak znalazłam już odpowiedni produkt do tego zadania ;)
UsuńMuszę spróbować szampon Bioderma Node, mam bardzo wrażliwą skórę głowy, więc może i u mnie by się sprawdził. Odżywka bananowa TBS też jest na mojej liście :)
OdpowiedzUsuńJest bardzo, bardzo delikatny. Nie zdziw się tylko konsystencją, jest lejący jak woda dlatego warto go mieszać w kubeczku z wodą i próbować coś piany wydobyć ;) w ten sposób wydłużysz jego wydajność. Co ciekawe stosując go, kondycja włosów na długości bardzo mocno się poprawiła. Gdyby nie cena, kupowałabym tylko go. Na szczęście TBS tańszy i częściej w promocji bywa :D
UsuńNaprawdę zebrałaś całkiem pokaźną gromadkę :)
OdpowiedzUsuńCzuję się zainteresowana szamponem Shaumy, z tej serii bardzo lubię ich suchy szampon, właśnie go używam teraz :)
Cieszę się, że byłaś zadowolona z pianki Caudalie, ja niezmiennie ją uwielbiam. Dodatkowo jest ona bardzo wydajna, bo mam pełnowymiarowe opakowanie od połowy grudnia i wciąż [ ! ] go używam, codziennie :) Zostało mi już niewiele, ale wydajność poraża.
Jeśli lubisz tą serię to i szampon docenisz :)
UsuńPianka jest świetna, fakt o jej wydajności sama się przekonałam! dzięki czemu zachęca do zakupu, mimo tej horrendalnej ceny na dzień dobry.... ;)
W takim razie spisuję go na swoją listę :) Na razie poczekam z zakupem, bo akurat włosowe specyfiki już nie mieszczą się w wyznaczonym miejscu, taka sytuacja ;)
UsuńPamiętam, jak mnie bolało wydanie 56 zł na "durną" piankę, ale teraz, z perspektywy czasu wiem, że to była świetna inwestycja :)
Rozumiem Cię doskonale i ja rozważam zawsze zakupy pod kątem ceny. Czasami jednak się popłaca i to mnie cieszy, bo mogę płacić wiecej jeśli czuję, że ten produkt jest tego warty :)
UsuńTeż bardzo lubię ten samoopalacz z Lirene, jednak mimo wszystko moje serce należy do Body Arabica tej samej firmy :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam Body Arabica, dzięki za polecenie ;)
UsuńO jakie ogromne denko :D gdybym to ja tak umiała...
OdpowiedzUsuńJak się zawezmę na niektóre rzeczy to tak właśnie się dzieję ;) lecę jak burza hehe
UsuńWOW, mega denko! świetnie Ci Kochana poszło :)
OdpowiedzUsuńPozazdrościłam Ci ilości zakupów ostatnich, to chociaż w denku doganiam :D
UsuńAjajajaj, duuużo tego! Przede wszystkim gratuluję Ci tak ogromnego denka! Teraz widzisz ile kosmetyków zużywasz :)
OdpowiedzUsuńNarobiłaś mi ogromnego smaka na olejek Khadi! Zastanawiam się czy to on nie jest też sekretem Twoich pięknych, błyszczących włosów ;> Na razie mam jeszcze sporo olejków, m.in. arganowy prosto z Maroka i oleje z EcoSpa, więc chwilę z zakupem poczekam, ale na pewno u mnie się znajdzie. Ten rózany, który wysłałaś też nadaje się do włosów? Zatrzymuję go jednak na razie do połączenia z tym pudrem Make Me Bio. Jeszcze nie został otwarty :)
Na Giovanni też narobiłaś mi ochoty, a na Caudalie z kolei M, która faktycznie jest w blogosferze taką prekursorką marki ;)
Micel z Garnier zamierzam nabyć, ale poczekam jeszcze, może trafi się jakaś dobra promocja, która będzie zwieńczeniem całego micela? Wierzę, że jest podobny do Biodermy. Nie wiem dlaczego, może ze względu na podobieństwo w butelce :D Coś czuje, że stanie się moim ulubionym płynem micelarnym!
Krem z Anidy z woskiem pszczelim uwielbiam i po cichu Ci powiem, że nowa wersja jest bardzo spoko ;) Z kolei miałam krem do stóp z N36 i bardzo przypadł mi do gustu, a ze stopami nie mam tak prosto. Mi pasuje peeling z Phenome, aczkolwiek i tak ze zgrubieniami peelingi same raczej sobie nie poradzą... Mama kupiła taką "rolę" z Scholla, moze to by Ci pomogło?
Serum z Vichy miałam, ale Cellu Destoc i byłam bardzo zadowolona! Faktycznie widać było, że uda są szczuplejsze, ale wiadomo - po zaprzestaniu stosowania kosmetyku, za jakiś czas wracały do dawnego wyglądu ;)
Na szczęście wiele produktów skończyło się na raz, ale nie ulubieńców. raczej tych męczonych dłuższy czas ;)
UsuńMyślę, że olej tutaj dużą odgrywa rolę w mojej pielęgnacji. Na pewno jest to najlepiej nawilżająco-odżywczy kosmetyk dla moich włosów ;) błysk wiem, że podkręcają kosmetyki Giovanni i serum z Wella, o którym niebawem będę pisać, jak tylko ustabilizuję się czasowo. Olej arganowy też mam prosto z Maroko i bardzo go lubię, mimo że moje włosy na ogół nie przepadają za arganem, to ten wyjątkowo spisuję się dobrze. Ale nie jest tak dobry jak Khadi i już ;) ten różany co Ci wysłałam to jest do twarzy, ja go tylko tak stosuję jak Ci w mailu podałam albo solo, na noc :)
Aktualnie w SP jest promocja na Garnier -25% i micel wchodzi po 11,99zł, wiem bo sama kupiłam :D Nową wersję Anidy mam i rzadka jest jak nie powiem co :P mi średnio przypadka do gustu jej konsystencja, owszem do działania nie muszę, ale mogę się przyczepić ;) a ta rola z Scholla to jakąś elektryczna czy napędzana ruchem:D? niedawno było głośno o ich nowym produkcie co usuwa naskórek, jakieś głowice ma wymienne itp, ale kosztował z tego co pamiętam ok.150zł. Phenome dla mnie za drogie, zdecydowanie szukam czegoś tańszego :)
Spoooko z tymi udami to damy sobie radę, dobry sposób już na nie mamy :D
O rety, zemdlałam właśnie :D Ja tyle w pół roku nie zuzywam :P
OdpowiedzUsuńDżordżio mój kochany jest. Mam jeden w zapasiku :D
ahahaha napisałabym coś, ale zostawię to dla siebie :D ilość i mnie powaliła, wiem że tutaj dużo produktów nałożyło się na siebie, przykładowo dzień po dniu kończyłam odżywki czy sole do stóp ;) używałam wciąż zamiennie, aż nastał dzień, że w jednym czasie tyle pustych pudełek się zebrało. Twój koszyk zawsze mnie zachwyca, mały czy większy pełny smakołyków bywa :P
Usuńmi tak smutno bez Armanka, robił taaaakie cudne rzęsy. Ale teraz dopinguję je serum i zadowolam się zwykłym Max Factorem, bo cena Dżordżio zbyt mocno szarpie mnie po kieszeni :/ ale wiem, że następny który kupię to albo MAC albo Benefit, tego ich killera, zapewne wiesz o którym piszę ;)
Jedno z największych "denek" jakie widziałam. O ile nie największe...
OdpowiedzUsuńNa żele Balea ostrzę sobie zęby, wkrótce jadę do ich krainy. :-)
O mamo....to popłynęłam.
UsuńPrzejdę do historii, oł yeah!! :D
W DMowskiej krainie bywa mój facet, strzeże mnie przed zgubą <3
Mi krem Kolastyny do stóp nie do końca odpowiada. Ja lubię takie, które po wmasowaniu wchłaniają się niemal do zera, a ten jest oporny. Bez skarpetek się nie obędzie :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie mi uświadomiłaś, co mi nie pasuję w kremie do stóp GoCranberry, o którym chcę napisać ale słów mi brakuję. Dziękuję Ci dobra kobieto! ja lubię te treściwe, o mocnej konsystencji, a Ty te lekkie, o których po kilku minutach od nałożenia masz zapomnieć, że kremowałaś stopy. Tak, spodoba Ci się on :))
UsuńTak nie do końca, bo Krem kolastyny w sumie lekki jest. Ale u mnie się nie wchłania. Ale fajnie, że pomogłam :)
UsuńTo na mnie ta jego "lekkość" działa :D chętnie się dowiem jaki jest Twój ulubiony krem do tego zadania :)
Usuńo mamo pierwszy raz widzę takie ogromne denko ;)
OdpowiedzUsuńEj, nie mów tak :P
UsuńOgromne denko!
OdpowiedzUsuńZaczynam się przerażać z Wami, że przesadziłam :D
UsuńAleż zbiór! :)
OdpowiedzUsuńOdżywkę i szampon z perłą miałam i bardzo miło wspominam! Olejek Khadi mnie zainteresował :) Używasz tylko jego czy sama również przyrządzasz olejowe mieszanki? Zakupy kilku produktów Caudalie również mam w planie :) Do stóp polecam balamy P&R, szczególnie rozgrzewający i Home SPA. Co do Lactacydu to zużyłam go sporo, jednak od jakiś dwóch lat używam jedynie Pliva Fem F, jest świetny!
Moja koleżanka używała tej odżywki do rzęs FEG i efekt u niej był znakomity! Aż sama nie mogłam uwierzyć jak patrzyłam na jej rzęsy ;) ale z odżywkami to tak jest... bywa różnie - tak samo jak na mnie nie działa Revitalash, a na większość osób tak...
OdpowiedzUsuńHej :) dawno mnie tu nie było, aż wstyd...
OdpowiedzUsuńWspomniałeś, że teraz masz ulubione serum na końcówki jakie :>
A właśnie chcę Cię prosić o poradę podkładu cerę mam mieszaną trochę trądziku trochę czasem Sahary lepszy by był podkład Armani czy Dior Forever?