piątek, 13 września 2013

Pieczemy z dziecmi - domowe ciasteczka Oreo

Uwielbiam piec. Dzieci, z którymi mam styczność na co dzień, bardzo się z tego powodu cieszą.
Staram się przynajmniej raz w tygodniu wsadzić jakieś smakołyki na piekarnika.
Wyszukujemy razem przepisów, często zdarza się, że to one buszują w internecie, przybiegają z tabletem i pokazują swoim mniejszym paluszkiem "pooopatrz, ale to pysznie wygląda". Brakuje tylko oblizywania ust i głaskania się po brzuszku, aby im ulec nie patrząc pod nogi, pobiec do kuchni ;)

One jednak mają na mnie swój sposób. Zauważyły, że najlepiej mobilizują mnie do działania kiedy kręcą się po kuchni, z marudną miną proszą o coś słodkiego, a doskonale wiedzą że kilka chwil wcześniej przez dom przeleciały niczym tornado w poszukiwaniu czegoś słodkiego i nie znalazły nawet okruszka. Kto ma wtedy zadowolić takiego szkraba jak nie dorosły? Zamiast ubrać kurtkę i buty, pojechać do sklepu po coś słodkiego. My zakasujemy rękawy i działamy :)
I ja i dzieci mamy z tego frajdę. One podwójna, bo mogły się czegoś nauczyć, rozwijać swoją kreatywność, zrobić coś ze swoimi rączkami i się nie nudzić. Dodatkowo czas, który spędzamy razem w kuchni przybiera zawsze formę zabawy. Dużo śmiechu i sporo bałaganu, który obowiązkowo sprzątamy razem, uczy samodyscypliny, cierpliwości - wyczekiwanie aż się upiecze. I ten zapach w całym mieszkaniu... :)


Ten uśmiech, brudne buzie i rączki. Radość z tego co własne rączki zrobiły, a brzuszek ucieszyła. Tego nie dadzą gotowe, sklepowe produkty. Chociaż nie mówię im nie, tylko zwracam uwagę, że po co denerwować się z dzieckiem jak chce coś słodkiego, a my mówimy, że nie ma. Jak nie ma? Masz dwie ręce, masło, mąkę i jajko w domu, praktycznie zawsze. One chętnie pomogą. Dzieci kochają być doceniane i uczyć się od dorosłych. Kto innym im pokaże ten świat kulinarny jak nie my?


Sześć rączek zakasało rękawy i zabrało się do pracy.
Najcięższe i najbardziej aromatyczne było ciasto kakaowe. Śmiech mnie ogarniał jak jedno przez drugie zaglądało do miski z ciastem, które przyznaje obłędnie pachniało!




Składniki na ciasto:

70 g masła
1 ¼ szklanki mąki
¾ szklanki kakao
½ łyżeczki proszku do pieczenia
¼ łyżeczki sody
¼ łyżeczki soli
1 szklanka cukru pudru
1 jajko
½ łyżeczki ekstraktu z wanilii

Składniki na nadzienie:
113 g masła, miękkiego
1 ¾ szklanki cukru pudru
szczypta soli
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii



Wykonanie:
Masło przekładamy do miseczki i roztapiamy, zostawiamy do całkowitego ostudzenia.
W kolejnej miseczce mieszamy mąkę, kakao, proszek do pieczenia, sodę oraz sól.
Cukier dodajemy do ostudzonego masła i mieszamy.
Następnie dodajemy jajko, wanilię i mieszamy do momentu uzyskania kremowej konsystencji. Mieszankę dodajemy do suchych składników i wyrabiamy do momentu całkowitego połączenia składników.
Ciasto owijamy folią i kładziemy do zamrażarki na pół godziny. Po tym czasie ciasto wałkujemy na gr. około 3 mm i wykrawamy szklanką ciasteczka, kładziemy na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia.
Piekarnik rozgrzewamy do 170 C i pieczemy przez 8 min.
Po upieczeniu przekładamy do całkowitego ostudzenia.
Masło na nadzienie miksujemy do uzyskania puszystej i jasnej konsystencji, następnie powoli dodajemy cukier, sól oraz wanilię i ubijamy tylko połączenia składników. Z masy na nadzienie formujemy kuleczki i wkładamy na ciastko, następnie przykrywamy drugim ciastkiem, delikatnie kręcąc ciastkiem wierzchnim (jak to robią w reklamie Oreo;)) i lekko przyciskamy. Domowe ciasteczka Oreo gotowe! Nam wyszło 24szt.



Czekoladowe ciasteczka z Oreo zostaną z nami na dłużej. Chociaż różnią się od sklepowej wersji masą, to i tak po domowej wersji zbieram okruszki po całym domu ;)


24 komentarze:

  1. to w Twojej kawie wyszła taka buźka? ale ekstra! :)
    ciasteczka wyglądają smakowicie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To akurat kakao, bo we Wrocławiu leje jak z cebra, zrobiło się chłodno i ponuro, niczym w jesienne wieczory...
      Tak, to się nazywa zostawić dzieci na chwilę i ujrzeć ich kreatywność... nawet w kubku :)

      Usuń
  2. Mniam, muszę kiedyś wykorzystać przepis :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale świetny pomysł!
    Muszę to zrobić.
    Oreo budzą we mnie wspomnienia - bardzo miłe. :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Coś dla mnie,a raczej dla moich dzieci ;)Wyglądają wspaniale!

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne podejście do dzieci :) zamiast krzyków i awantur wyjście naprzeciw potrzebom, to do mnie trafia. Mam w domu kilogram mąki amarantusowej i jeśli da się z niej wyczarować podobne cudeńka, to wkrótce pojawią się podobne przepisy u mnie, bezglutenowe oczywiście :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zależy czy ona będzie trzymać ciasto. Wiele razy robiłam coś na gotowych mieszankach bezglutenowych i wszystko sypało mi się z ręki, najgorzej było z pierogami. Wolę stosować typowe przepisy bezglutenowe, ale jak masz cierpliwość to próbuj, ja aż takim fanatykiem zdrowego żywienia nie jestem, to nie testuje sama. Chyba, że nie robisz tego z wyboru?

      Usuń
    2. Zaczęłam z wyboru, bo lubię na sobie sprawdzać różne kuracje (w ramach zdrowego rozsądku), ale okazało się, że to rzeczywiście poprawiło funkcjonowanie mojego organizmu i zaoszczędziło cierpienia, na szczęście nie tak strasznego, jak przy celiakii. Przyglądałam się gotowym mieszankom, np. chleb bezglutenowy to sama chemia i już lepiej jeść pszenny biały, to samo z wszelkimi ciasteczkami imitującymi prawdziwe jedzenie. Mam taką żywieniową filozofię, że wszystko, co jem, powinno mieć jak najkrótszy i najprostszy skład i to się sprawdza :)

      Mąka z amarantusa mnie martwi, bo w pszennej to chyba właśnie gluten trzyma wszystko w kupie. No, ale jak piszesz, typowe przepisy bezglutenowe nie mają tych wad to samodzielne eksperymentowanie :)

      Usuń
    3. Moja mama się zna na diecie bezglutenowej, stąd też i ja mam jakieś pojecie o przepisach i mogę polecić niektóre sprawdzone. Sama jednak nie mam do tego takiej cierpliwości. Wiem jednak, że dla tych co cierpią na bóle brzucha, trawienia ta dieta okazała się zbawienna :)

      Usuń
  6. ostatnio u Ciebie same smakołyki, apetycznie wyglądają tak jak ostatnie ciasto z malinkami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki sezon się zaczął. W lato same koktajle i przetwory z owoców sezonowych robiłam. Dziś oficjalnie na bloga wprowadziłam nową zakładkę "kulinarnie" to niech tak już zostanie, że co nie co pokaże tutaj ze smakołyków własnej roboty :)

      Widzę, że Wam to nie przeszkadza i chętnie czytacie. Niech nam wyjdzie to na dobre :D

      Usuń
    2. ja mam do takich robótek dwie lewe ręce, mam nadzieję że jak pójdę na swoje (w przyszłym roku planuję) to się czegoś wtedy nauczę i też będę mogła się pochwalić :P

      Usuń
    3. Wszystko do nauczenia jest, trzeba tylko chcieć :) mam też nadzieję, że w przyszlym roku sie wyprowadze i bede mogla gotowac i piec co chce, a nie na co rodzina ma ochote :P

      Usuń
  7. wyglądają pysznie :) mimo iż późno to zjadłabym z chęcią :)

    OdpowiedzUsuń
  8. wyglądają świetnie, zapisuje przepis ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Podkradam przepis:)! Wprawdzie nie mam dzieci... ale mężu to duże dziecko i ciągle mruczy czy coś słodkiego do kawy jest;) Do tego teściu który gdy ma ochotę na coś słodkiego, wyciąga mi blachę do ciasta i kładzie na stół :D

    OdpowiedzUsuń
  10. aż ślinka leci ;) Świetny przepis!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Mamo, ale smakowicie wyglądają *_*

    OdpowiedzUsuń
  12. Apetycznie wyglądają:) na pewno wypróbuję przepis:) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Sklepowe ciasteczka oreo pewnie umywają się do tych! :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jula opowiadała mi, że robiłyście :-) Chyba nawet ja wysyłałam jej na maila ten przepis :-)
    Pozdrawiam Iga

    OdpowiedzUsuń