Oczywiście w jednym się nie zmieniłam, jeśli nowe kolory to z zaufaną marką. Cień sceptycyzmu mojego rozświetliła propozycji OPI w wersji matt La Paz-Itively Hot. Odbiór w moich oczach tego koloru nabrał innego wymiaru. W głowie mi zawirowało na punkcie tego hot pink. Róż odjął rozum i mimo edycji limitowanej,zauroczona efektem emalii sięgnęłam w ciemno to co producent mógł mi na dzień dzisiejszy zaoferować. W paczce z targów w Warszawie znalazł się on, kolor niepozorny do szaleństwa La Paz-Itively Hot.
Nie mam problemu z noszeniem wyraźnych kolorów, rzekłabym nawet, że takie wolę. Nikt się więc nie zdziwi, że do chabrowej sukienki włożyłam właśnie ten róż. Wydanie, które mimo wersji błyszczącej pokochałam na zabój. I co dziwne może się wydawać, zmatowiony nie wzbudzał we mnie tyle sympatii.
Dzisiejszy róż z nutką finezji pod postacią zadziornej fuksji z milionem zatopionych drobinek, tworzy przy tym ultra-delikatną woalkę w odcieniu fioletowym, zaaplikowałam w postaci dwóch warstw na paznokcie ze szklanej, 15ml buteleczki.
Z wypiekami na twarzy zbieram coraz to szerzej rozbudowane komplementy na temat lakieru na moich paznokciach. Kolor wzbudził szerokie zainteresowanie u płci przeciwnej. Czyżbym kogoś poraziła nim po oczach? :D Nie sadzę, panowie po prostu mieli problem z określeniem koloru, a kobiety wpadały w zachwyt co to za cudo ;)
W tym miejscu należy dodać, że kolor z górnego zdjęcia pochodzi z udziałem słońca, jest wyraźnie cieplejszy, bardziej słodki. Na dole za to widzimy sztuczne światło, tony fioletowe ukryte w shimmerze prezentują swoją wielowymiarowość.
Z dumą mogę napisać, że to jedyny różowy kolor, który noszę z największą przyjemnością na paznokciach.
Czy wam też jest tak gorąco na jego widok? :)
zrobiłaś OPIkowi prawdziwą sesję zdjęciową, śliczny jest :)
OdpowiedzUsuńnie mogłam się zdecydować na wybór zdjęć, bo w każdym ułożeniu mi się podobał jeszcze bardziej :D
Usuńuwielbiam taki róż na pazurkach haha :D
OdpowiedzUsuńZdecydowanie gorąco robi się na widok tego pięknego lakieru!!
OdpowiedzUsuńLakier jest przepiękny i fantastycznie wygląda na Twoich paznokciach!!
Prezentuje się bardzo elektryzująco :)
OdpowiedzUsuńNie dla mnie on jednak, nie lubię takich poświat drobinkowych u siebie.
M., czyżby nasze gusta się rozjechały :D?
UsuńPrzyznaję, że tą poświatę lubię w nim najbardziej ;)
Też byłam wielce zdziwiona! ;)
UsuńChodzi za mną taki konkretny róż, ale wciąż nie mogę się zdecydować. Doszło już do fioletu, więc jeszcze, jeszcze trochę :)
OdpowiedzUsuńU mnie odwrotnie, zaczęłam od różu i powoli zbliżam się do fioletu. To kolor, który wybitnie nie lubię w ubraniach, więc tym bardziej ciężko mi się przemóc nosić go na dłoniach ;)
UsuńUwielbiam jak jest tak dużo zdjęć :D A w szczególności jeśli ta sesja dotyczy lakierów :) Mogłabym patrzeć bez końca. Co do koloru to bardzo mi się podoba, chociaż myślałam, że będzie nieco ciemniejszy :)
OdpowiedzUsuńPoniesie mnie czasami z tymi zdjęcia, dobrze jednak, że są osoby jak ja, które lubią dużo zdjęć :D Jakoś nie potrafię się zamknąć w minimalizmie w tym temacie. Też liczyłam na głębszą barwę, ale uwierz na żywo z tą poświatą jest taki zadziorny, że gdyby był ciemniejszy nie tworzyłby takie zamieszania ;)
UsuńPiękny kolor, cudowne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
Usuńnaprawdę cudny kolor! :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, ma coś w sobie niebanalnego ;)
Usuńjak mozna nie wielbić różu na pazurach się pytam :O tym bardziej, jeśli takowy cudownie wygląda *.*
OdpowiedzUsuńAno można. Nie lubię różu, fioletu i żółtego. Odkąd pamiętam z tymi kolorami nie układała mi się współpraca na ciele, twarzy czy paznokciach. Przykładem był pamiętliwy makijaż z efektem upiora (królowały fiolety:D), w mojej szafie nie znajdziesz nic oprócz kanarkowych spodni jeżeli chodzi o to ;)
UsuńW przypadku OPI, który przekupił mnie kolorem, poszłam krok dalej i w takim wydaniu kupiłam sukienkę. Przepiękna, na ostatnim wieszaku wisi w szafie. Chyba muszę dojrzeć jeszcze w tym temacie ;)
I jak bez skrupułów mogę nosić nawet czerń na paznokciach, to ta gama kolorów krępuję mnie, a przecież odważne ze mnie dziewczę by się wydawało :P
no to ja mam tak z czerwienią.. nie założę jej nigdy! ale na pazurach uwielbiam :) im bardziej konkretny i krzykliwy pazur, tym lepiej :) ale ubiór zdecydowania stonowany.. i pomadki też.. żadnych czerwieni, mocnych róży i tym podobnych :)
UsuńMarti, przecież dla Twojej urody są stworzone te odcienie. Ta czerwień z avatarka czy bordo z MACa, cudo :)
UsuńHistoria, z pewnymi wyjątkami, jak o mnie :D
OdpowiedzUsuńOdkąd pamiętam różu unikałam (swego czasu nawet ten na policzkach nie mógł być nazbyt rzucający się w oczy, zwykle optowałam za brązowo-podobnymi odcieniami). Na dzień dzisiejszy różowych lakierów mam u siebie kilka. Każdy piękny i każdy chętnie nakładam na paznokcie :) I myślę sobie - jak dobrze, że gusta się zmieniają, bo ile piękności by mnie ominęło przez nieuwagę ;D
Lubię shimmerowe lakiery, które mimo ryzykownego kolorystycznie połączenia (przynajmniej na pierwszy rzut oka) ostatecznie dają efekt wysublimowany, daleki od bazarowego przepychu. Coraz więcej takich u mnie :)
Twój OPIk również trafia w mój gust. Nie mogąc wyobrazić go sobie w macie, wygooglowałam. Kurczę, mimo mojego uwielbienia do nieprzyzwoitego połysku na paznokciach, matowy jego efekt zauroczył mnie totalnie. Ciekawe, czy Twoja wersja pociągnięta matującym topem dałaby takie samo wrażenie?
Przełomem w różu pamiętam doskonale był właśnie róż do policzków firmy Revlon. O Boziu, jaki on był piękny! Wyglądałam w nim cudownie, do tego stopnia, że usta zaczęłam ubierać w podobne kolory. Przyznawałam się już publicznie, że pierwszy kolorowy lakier to u mnie czerwień, tak samo było z ustami. Śmieszne się może to wydawać, że z tak trudnym dla niektórych kolorem nie bałam się eksperymentować, a z różem cackam się jak z jajkiem. Bo jest jak piszesz, bałam się tandety. Róź w przeciągu ostatnich lat zmienił swoje wydanie, niepozornie zszedł na dalszy plan z ulic miasta, kobiet typu Barbie. Zrobiło się go mniej, a każde spotkanie z nim stało się dzięki temu przyjemniejsze ;)
UsuńShimmerowe wykończenie polubiłam dzięki mojej Hot Lava Love Chince <3
Nie przeliczyłam się z tym różem, najmocniejszy w mojej kolekcji okazał się dominatorem tegorocznej jesieni.
Odpowiadając na Twoje pytanie, matowiałam go... i szybko zmyłam. Było tak różowo, tak ostro. Raził mnie po oczach, stał się neonowy, a o fioletowej poświacie zapomnij. Dziki róż się z niego wydobył. Postaram się zrobić do niego drugie podejście, ale pamiętam, że to nie był w moim odczuciu efekt jaki pokazuje wujek google. Chyba, ze w googlach ludzie kłamią ;)
Te matowe wersje są jednak zgoła inne. Widziałam ostatnio na jednym z blogów (Ty chyba też widziałaś :D) Russian Navy w matowej wersji właśnie i różni się totalnie od tej standardowej, która w połączeniu z matowym topem z pewnością nie dałaby takiego samego (zaryzykuję stwierdzeniem, że nawet zbliżonego...) efektu.
UsuńTwój róż w błysku prezentuje się niebiańsko, najwyraźniej nie warto kombinować :)
Przekonałam się o tym szybko, będę go częściej nosić szczególnie w taką szarą pogodę :D
OdpowiedzUsuńMagia spróbowania czegoś, od czego się stroniło :D Wygląda świetnie ;)
OdpowiedzUsuńHehe, dokładnie :D a jak cieszy takie skosztowanie czegoś nowego!
Usuńpiękny kolor na piękny paznokciach = rewelacja ! :D
OdpowiedzUsuńPaznokcie były w genialnym stanie, dziś mam 2mm za opuszek więc patrzę już z utęsknieniem za tą długością :P
UsuńAbsolutnie przepiękny kolor!!! Cudnie się u Ciebie jawi :D
OdpowiedzUsuńDzięki Ines :*
Usuńaaa ja to kocham róż :) pięky lakier dobrze,że Cię pokusił :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam takie roze z fioletowymi tonami :) wygląda bosko!
OdpowiedzUsuńZgodzę się, sama polubiłam je nieoczekiwanie z czego się bardzo cieszę ;)
UsuńAle pazurrrrki :P
OdpowiedzUsuńOPI? najlepsze do paznokci! ;)
OdpowiedzUsuńcena trochę wysoka, ale czego się nie robi dla... dobrego samopoczucia! :)
Prześliczny kolor :) z przyjemnością obserwuję :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuństrasznie tandetne paznokcie.
OdpowiedzUsuńHiehiehie, stęskniłam się za takimi Anonimami :P
Usuń