sobota, 2 listopada 2013

Killer wsród tuszy Giorgio Armani Eyes To Kill


Giorgio Armani, Włoch z pochodzenia miał być lekarzem. Plany te porzucił i zanim na poważnie zainteresował się modą próbował swoich sił w fotografii. Historia zaczyna się w 1974 roku, kiedy to włoski projektant wraz ze swoim ukochanym życiowym partnerem Sergio Galeottim założyli firmę Giorgio Armani S.p.A. Uznana bardzo szybko za markę ekskluzywną, do której dołączają, w krótkim czasie tańsze linie jak Emporio Armani, Armani Jeans, Armani Exchange.
Rzeczą oczywistą staję się makijaż, bez której mody nie można sobie wyobrazić. Imperium działalności Giorgio Armani rozwija się i w tym kierunku. Tworząc w ten sposób synonim dyskretnego luksusu. Za pomocą prostych form i kolorów, wychodzi naprzeciw płci żeńskiej. Swoimi produktami sprawia, że kobieta jest w stanie samodzielnie wydobyć z siebie najpiękniejsze rysy twarzy, podkreślić piękno, a wszystko to oprószone jest odrobiną elegancji. Makijaż ma być łatwy w noszeniu, ale zalotny. Pozwolić otoczeniu jak i wybrańce Giorgio Armani, na odrobinę fantazji.



Zaufanie do marki zbudowałam na podstawie efektu "wow" z podkładem do twarzy Lasting Silk, który moja cera wielbi jak żaden inny. Giorgio Armani rozbudza moje zmysły swoimi zapachami, do ulubionych należy Acqua di Gioia na sezon cieplejszy i niedawna produkcja Si, którą mam zamiar nabyć przy najbliżej okazji.
Chcąc nie chcąc, moje obecne tusze nie sprzyjały moim rzęsom, po których się kruszyły i wyraźnie stały się osłabione. Jesień to okres kiedy moje oczy nadzwyczajnie łzawią, po najmniejszym kontakcie z wiatrem bądź...ogrzewaniem. W tym właśnie okresie pomyślałam o pewnych zmianach. Posiłkując się na zdobytym doświadczeniu Marti rzęsiary numer jeden w tym temacie [tutaj], zrobiłam małą selekcje ograniczając się do dwóch typów, które na jej rzęsach tworzyły firanę rzęs. Chociaż ona sama ma swoje rzęsy piękne i długie, to efekt końcowy, nawet na moich skromniejszych rzęsach powinien być zadowalający.



Do zakupu nikt mnie nie przekonywał, to była czysta formalność, kiedy w Douglasie wzięłam tester do ręki i machnęłam jedno oko podstawową wersją Eyes To Kill, zaś drugie jego ulepszoną wersją - która na moich rzęsach okazała się porażką. Osławionego Pytonka z Heleny Rubinstein nie dane mi było testować.



Uboższa o 140zł (regularna cena 165zł! o zgrozo) podczas szaleństwa ze zniżkami Twój Styl, z zalotnym jednym okiem ruszyłam z podłużnym kartonikiem do domu.


Od dwóch tygodni moje rzęsy wyglądają tak samo, a ja za każdym razem czuję się z nimi wyjątkowo. Idealnie rozdzielone za pomocą asymetrycznej szczoteczki, która równomiernie od nasady, aż po końce rozprowadza czarny jak węgiel tusz. Szczoteczka nie przerasta moich umiejętności, dociera nawet do najmniejszych włosków w kąciku oka i wyciąga je do nieba ;) z dolnymi radzi sobie równie porządnie, co mnie zadziwia, gdyż moje rzęsy są bardzo kapryśne i na dolne musiałam stosować inna masakrę niż na górne, jeśli chciałam osiągnąć pożądany efekt, tutaj mam 2w1.


Niezależnie od makijażu na powiecie, rzęsy są widoczne. Ten fakt mnie bardzo cieszy, marzyłam o tym, aby w mocniejszym makijażu, gdzieś tam powiewała ta firana rzęs, a spojrzenie nabrało upragnionego zalotu.


Sam tusz w sobie jest mocno czarny, zamknięty w masywnym, metalowym z wytłoczoną nazwą opakowaniu w grafitowym kolorze. Łatwy do znalezienia w kosmetyczce i miły dla oka. Nie przewraca się, jak to potrafią plastikowe wersje opakowań innych tuszy. Efekty ze zdjęć pozwolę sobie uzupełnić słowami, tusz noszę od rana do późnej nocy, nie kruszy się. Wydłuża i pogrubia każdą rzęsę z osobna, przy czym przy dość intensywnym dniu, długość moich rzęs z Eyes To Kill zahacza o powiekę i zdarza mu się tam odbijać. To taki drugi mankament oprócz ceny. Mimo to, w obecnej porze roku spisuje się najlepiej. Nie jest wodoodporny, ale nie znika w niewiadomy jaki sposób z naszych rzęs, nie rozmazuje się, nie uczula, ani nie podrażnia. Wpływa pozytywnie na kondycje rzęs, pachnie przyjemnie, łatwy w demakijażu. Podobno nadaje się do użytku do samego końca - pożyjemy zobaczymy ;)




Suma sumarum to mój najlepszy tusz z dotychczasowych. Widzę wadę w cenie i rzadkich, ale jednak występującemu odbijaniu się na powiece. Na pewno w przypływie gotówki będę wracać do niego, bo pozostawia rzęsy rozdzielone, przepięknie błyszczące, elastyczne! (jak słowo daje, nie czuje wagi tuszu na rzęsach), pogrubione w wydaniu kruczoczarnym. I like it :)

67 komentarzy:

  1. Masz rację, wygląda świetnie !!! Piękne masz rzęsy !!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow, super :) i jeszcze mi powiedz, że przejeżdżasz szczoteczką po rzęsach i już, nie musisz zmywać nic z powiek :D
    Ostatnio się skusiłam na L'Oreal Volume Million Lashes i efekt jest podobny, nauczyłam się z nią współpracować, ale panda wkoło oka jak była, tak jest - mówi się trudno. Myślisz, że tusz może mi się odbijać na powiekach od korektora? Eveline robił to koszmarnie, ale jemu akurat nie trzeba było pomocy, natomiast ten też po paru godzinach pozostawia leciutki cień i szukam winowajcy, którym tusz raczej nie jest (próbowałam). Podejrzani to korektor pod oczy, migrujący filtr albo krem i odżywka-olejek z Gala, której jakimś cudem rano nie domywam. Rzęsy to podstawa mojego makijażu, więc rozumiesz, jak cierpię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No żebyś wiedziała :D
      Ale ja już Ci tłumaczyłam, jak możesz z tym zwyciężyć ;) Lusterko przekręć poziomo, tak aby było na wysokości brody i tworzyło kąt prosty do twarzy. W ten sposób mimowolnie musisz patrzeć w dół do lusterka, Twoje rzęsy nie sięgają powiek, nawet maksymalnie wydłużone ;) nic się nie brudzi, a malowane są tylko one tuszem.

      L`oreal Volume Million Lashes to mój ulubionej z tych tańszych. Nawet na blogu jak wpiszesz w wyszukiwarkę jest jego recenzja, robi firane rzes, ale nie wydłuża tak ładnie, no i czuję ten ciężar tuszu jednak na powiekach przy dwóch warstwach. Dżordżio daje mi ten komfort, że jedno namoczenie szczoteczki to jedno oko, nie dokładam warstw jak w L`orealu, myślę że magia tej szczoteczki wiele robi w końcowym efekcie.

      Stawiałabym na filtr, u mnie to samo robił z L`orealem, jak jest coś tłustego, nawet przypudrowanego, po paru godzinach woalka matu znika...a tusz, robi co chce ;) Tak sobie uzmysłowiłam, że Eyes To Kill też mi się odbija tylko przy BB, jak stosuję podkład Armaniego sytuacja nie ma miejsca. Początkowo myślałam, że cera mi się zmieniła, ale jednak nie. Widzę, że wiele zależy od tego co mam "pod", niestety :P

      Usuń
    2. Pobiegłam po lusterko i tusz :D faktycznie, jest dużo mniej kropeczek, ale są i tak - dotykam lekko szczoteczką powiek, chcąc wyciągnąć włoski ku górze i nic na to nie poradzę - inaczej będą byle jak wytuszowane. No i pozostaje problem rzęs dolnych :D akceptuję efekt pandy, trudno.

      Usuń
    3. Może zbyt mocno tą szczoteczką podkręcasz, skoro aż powieki dotyka? ;)
      Takie sensacje zburzyłyby płynność krwi w moich żyłach, musiałabym znaleźć jakiś złoty środek :P
      Czy to z podkładaniem chusteczek czy innymi cudami. Wiem, że masz rzęsy cudne, z natury szalenie długie, ale co to za przyjemność zaczynać makijaż od rzęs ;) co innego gdy tylko taki preferujemy, a co innego jeśli taki jest nam wskazany z konieczności.

      Usuń
    4. Inaczej nigdy nie próbowałam chyba, to dla mnie norma, więc nie ciśnie mnie, żeby kombinować. Próbowałam podkładać kartonik na wzór takiego gadżetu z Sephory, ale to tak nieporęczne, że odpuściłam.

      Usuń
    5. Ciężki Twój żywot z tymi rzęsami ;)
      W sumie masz racje, grunt, że ładne i długie są, byłyby krótkie to można by było narzekać. Masz swój patent, lusterko może pomóc i z czasem może nadejdzie ten dzień, że będzie tylko efekt pandy na dole, a to zawsze duże ułatwienie ;)

      Usuń
  3. wygląda rewelacyjnie ! masz cudowne rzęsy! *.* gdyby cena była odrobinę niższa sięgnęłabym po niego bez wahania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Armani w Douglasie w ostatnim czasie ceny podskoczyły do góry, co mi się bardzo nie podoba. Pamiętam zakup swojego podkładu, na stoisku cena 235zl, a przy kasie 249zl. Różnica niby niewielka, ale chwyt ze strony Douglasa do przyjemnych nie można zaliczyć. W okresach promocyjnych mam zamiar go nabywać, bo w regularnych promocjach jak np. Lancome występuje, nie sądzę aby bywał.

      Usuń
  4. Pamiętam, jak opuszczałam Douglas w zenitalnej ekscytacji, nie mogąc doczekać się powrotu do domu z moim prywatnym killerem :) Efekt i na moich rzęsach był wspaniały. Ba, najlepszy, jaki udało mi się osiągnąć samym tuszem. 'Rzęsy do nieba' zyskały dla mnie nowy wymiar. I co najważniejsze - realny do osiągnięcia.
    Niestety, u mnie odbijał się pod oczami. Nie kruszył się, nie brudził górnej powieki, ale robił ze mnie małą pandę. Niezależnie od pogody. Bez znaczenia było również to, czy towarzyszyły mi soczewki, czy szkła korekcyjne :(
    Zużyłam go, do samego końca - to mogę potwierdzić. Nie wiem, jak długo trwał mój z nim romans, ale kilka słusznych miesięcy. Pamiętam, że nawet, gdy jego koniec był już przesądzony, dawał sobie wyśmienicie radę z podkreśleniem rzęs.
    Wróciłabym do niego chętnie, ale wizja podobnych niedogodności skutecznie odwodzi mnie od tego pomysłu. Nie wykluczam, że tamte 'przygody' były kwestią judaszowego losu, ale czerwona lampka nie przestaje się świecić. Zwłaszcza przy regularnej cenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po Twojej wypowiedzi dochodzi do mnie powoli, że namiastka firany rzęs została przekreślona przez odbijanie się. Sama mam zamiar wynaleźć sposób na to, bo jestem na początku użytkowania swojego Dżordżio, w nadziei, że to tylko jakiś mój błąd techniczny. Cena pokrywa się z wydajnością, chociaż tyle dobrego. Łatwiej mi to przełknąć, ze względu na promocje, sądzę, ze to 25zł więcej okazałoby się ceną zaporową w dalszej znajomości.

      Usuń
  5. pięknie się prezentuje :) bardzo podoba mi się Twój kształt brwi :)

    OdpowiedzUsuń
  6. na twoich rzesach prezentuje się swietnie... wiele moich tuszy również odbija się na dolnej powiece po całym dniu noszenia, mam nadzieje ze w tym tuszu nie będzie to wada decydujaca bo efekt jest naprawdę zadawalajacy :) ja teraz dalej pielegnuje moja milosc do falsh lash wings Loreala i koncze już 3 opakowanie pomimo minimalnego odbijania się na dolnej powiece bo może to być również za sprawa cieni...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smyrogatko, nie masz co się martwić, już znalazłam lekarstwo na jego wadę - bazę Dior, jak to nie pomoże to sija nara wracam do L`oreal :D

      Usuń
  7. Niezły efekt i ładnie "otwiera" oko.

    Mnie też podoba się Twój kształt brwi. Masz bardzo fotogeniczne oczy. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Jego głównym zadaniem jest rozdzielenie i podkręcenie rzęs, stąd też efekt uniesienia występuję większych niż u maskar sygnowanych na pogrubienie&wydłużenie. Lubię go własnie za to, że w ryzach trzyma rzęsy cały dzień, nic nie oklapnie, jak je uniósł tak są do końca dnia uniesione.

      Usuń
    2. Też lubię taki efekt w tuszach, choć bardziej mi zależy na ich kolorze (mam dosyć podkręcone rzęsy z natury, ale jasne i przy farbowanych na ciemno włosach wyglądają jakby ich nie było... ;-))

      Usuń
    3. Poszukujesz jeszcze mocniejsze czerni?
      Podziel się swoimi ulubieńcami :)

      Usuń
  8. Cudowny efekt daje ten tusz. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam Twoje wprowadzenia postowe :)
    Bardzo podoba mi się efekt, jednak cena jest dla mnie zaporowa, jak na razie. Rozważam zakup maskary Infinito z Collistara, bo jest świetna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, dziękuję ;) czasami mnie poniesie, szczególnie jak u mnie jest coś nowego, co innego pisać o kolejnej buteleczce lakieru, a co innego o rzęsach, o których my kobiety tak marzymy ;)

      Cena ledwo do przełknięcia była dla mnie w promocji, jednak po zdjęciach u Marti, musiałam go mieć i nie ma zmiłuj. Infinito miałam na tym makijażu z Collistara w Douglasie, baaardzo mi odpowiadał, ślicznie rozdzielał, otwierał oko i pogrubiał rzęsy. Nie wydłużał tak jak Armani, ale u mnie działał lepiej niż wszelkie L`oreal i Lancome :)
      Tak sobie właśnie uświadomiłam, że mam chrapkę na niego, bo i cena wygodniejsza na mój portfel.

      Usuń
    2. Lubię, jak Cię ponosi :) Uwielbiam Cię odwiedzać, bo oprócz pięknych zdjęć jest też ciekawa treść! :*

      Dla mnie niestety to wciąż za dużo, nawet przy promocji... Wiesz, wolałabym tę kasę w pielęgnację zainwestować raczej, takie mam podejście. Ja tę maskarę Collistara swego czasu podbierałam Mamie i byłam zachwycona. Uwielbiam precyzyjne rozdzielenia, a ona właśnie takie dawała :)

      Usuń
    3. Cukiereczkiem chodzącym zostanę, od tego Twojego słodzenia :*

      Dla mnie to cholernie dużo, ale ja mam chorowite oczy i skórę wokół :( czasami zacisnę zęby i szarpnę się na coś więcej, jak tylko uznam, że cena jest tego warta. W ciemno zakupów u mnie nie znajdziesz, buble mało kiedy mi się trafiają i wszystkie one są na blogu, więc jak widać, stawiam na przemyślane zakupy.

      Ten tusz jak i szminki z Collistar, bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły. Zdecydowanie trafił w moje gusta. Będę czatować na niego w promocji :) jak gdzieś znajdę, to dam znać :*

      Usuń
    4. Oj tam, nie narzekaj, tylko przyjmuj - słodkości nigdy za wiele :D

      Moje oczy też są dość wrażliwe, ale kolorówka rzadko im krzywdę robi. Częściej nie lubią się z jakimiś płynami micelarnymi,kremami pod oczy w tym temacie ja jestem bardzo uważna :)

      Tysz z Colllistara chyba coś koło 60 / 70 zł kosztuje normalnie, o ile się nie mylę?

      Usuń
    5. U mnie z kolorówki to tusze uwielbiają osłabiać moje rzęsy. O płynach do demakijażu i kremach nie wspomnę. Chociaż znalazłam już swoich ulubieńców to schodzącej płatami skóry wokół powiek nigdy nie zapomnę.

      Faktycznie ten Collistar ma przystępna cenę, w Douglasie 79zł. Super, bardzo mi się to podoba :D dziękuję za przypomnienie o nim, aż mnie korci porównać go do Armanka :D

      Buziak

      Usuń
  10. marzę o nim, miałam szansę go kupic za 95 zł i głupia nie kupiłam, a teraz już go nie ma, tzn. jest ale właśnie taki drogi :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Udaję, że nie widzę tej ceny i napiszę tylko:
      oj żałuj kobieto, żałuj!!

      :P

      Usuń
  11. Przecudnie się prezentuje! namawiała, namawiała i namówiła ! :D, mam chęć na zmianę mojego ulubieńca Clinique , popędzę po tą maskarę !:) czas na zmianę ! Ślicznie wyglądasz:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pędź na testy do Douglasa, bez makijażu. W Dominikańskiej mają świeże testery i sprawdź jak się ma do Twojego ulubieńca :)

      Usuń
  12. czyli jestem rzęsiara? ahahhaa spadłam z łóżka i odbiłam się od podłogi :P
    piękne rzęsy wyczarował Ci Dżordżio! cieszę się, że przygodna rozpoczęta troszkę dzięki mnie tak dobrze się zapowiada.. bo będzie jeszcze lepiej jak tusz ciut podeschnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hehehe, no a nie? :D
      Gdyby nie Twoje rzęsy i czerwone usta to nie wiem czy by mi się chciało nadrobić połowę Twojego bloga w poszukiwaniu, cholera jasna co ona ma tych rzęsach, że ma je po brwi :P A jak się dowiedziałam, że lubisz Helenkę, Armaniego i MACa to też spadłam z krzesła, oczywiście zdezorientowana na maksa i co teraz mam wybrać :P wiec jesteśmy kwita, poobijałyśmy się przez rzęsy, hahaha :)

      Niech podsycha, ale nie zasycha :) Używam codziennie, bo oprzeć mu się nie mogę.

      Usuń
    2. rzęsiara brzmi dumnie :D ahahaha
      Helenka, Armanek i MACzek, to moja święta tuszowa trójca! cieszę się więc, że i Tobie jeden z nich tak bardzo podpasował :) a poszukiwać przez pół bloga nie musiałaś.. wystarczyło spytać :D
      nie zaschnie, lekko podeschnie :)

      Usuń
    3. Ciebie Marti odkryłam przez przypadek. Zostawiając komentarz pisany z telefonu, że przez Ciebie nie zasnę, być może go pamiętasz ;) to była właśnie ta noc, nie chciałam pytać, bo nowa sie u Ciebie czułam, a domyślałam się, że gdzieś zapewne o tych rzęsach pisałaś. Z drugiej stronie przyjemnie mi się wertowało strony wstecz, dzięki czemu wiem o Twoich ulubieńcach znacznie więcej. Oczywiście rano, na kompie wpisałam co trzeba w Twoją wyszukiwarkę na blogu i odpowiedź moim oczom się ukazała. To ja Ci dziękuję za przejrzyste opinie, zdjęcia przed i po, gdyby nie one nie skusiłabym się na swojego killera :*
      Buziaki, ściskam!

      Usuń
    4. dziękuję Ci Kochana za tak ciepłe słowa! aż mi się łezka w oku zakręciła, a uśmiech z buzi zejść nie chce :*

      Usuń
    5. Wpisuję się w cerę i potrzeby moje, mam nadzieję, jeszcze nie raz kupić coś z Twojego polecenia :*

      Dżordżio z każdym dniem lepiej się spisuje, mam wrażenie, że odżywił na tyle mi rzęsy, że malowanie ich jest jeszcze bardziej efektowne :)

      Usuń
  13. Pięknie u Ciebie wygląda. Ja się jakoś z ETK nie polubiłam, chociaż planuję kiedyś wrócić do niego bo podejrzewam, że miałam trefny egzemplarz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trefny, że stary czy co z nim nie tak?
      Sądzę, że gdyby nie świeżość produktu i łatwość z jaką za pierwszym razem udało mi się nim tuszować rzęsy przyczyniła się zdecydowanie do zakupu. Mam nadzieję, że swojej opinii nie zmienię po kilku miesiącach z nim :)

      Usuń
  14. Masz ślicznego buziaka. Polubiłam Cię za niego hehe i nie tylko na fb i dodaję do linków u siebie na głownej, co oznacza ,że zostaję tutaj u Ciebie na dłużej;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przemiło się czuję czytając te słowa, dziękuję za znak i lecę do Ciebie :)

      Usuń
  15. Ale rzęsiska! Ale na moich lichych raczej nie osiągnęłabym takiego efektu...jednak chętnie bym spróbowała ;) Szkoda, że taki drogi, ale jeśli będzie mnie kiedyś stać, to po niego sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja Mama ma kilka rzęs na krzyż, bardzo krótkie, proste jak drut, jasne (typowa blondynka) i oczywiście, że nie ma mowy o efekcie takim jak u mnie. Ba, nawet ciężko coś tam wykrzesać by się wydawało, ale jednak rzęsy po ETK stały się bardziej widoczne niż po innych maskarach, do tej pory używała Lancome Hypnose, zamiennie z MF Masterpiecie, i powiem tak nie ma sensu przepłacać. Owszem jak sama mówi, milej jej się używało tej szczoteczki, sam tusz w deszczu spisał się na medal, gdzie zależało jej na dobrym wyglądzie, nie mając głowy do poprawek. Zaufała i się nie zawiodła, ale tak jak mówię, jeśli tusz ma potencjał, a nasze rzęsy nie, uważam zakup tak drogiego kosmetyku za zbędny ;)

      Usuń
  16. A powiedz czy nie odbija się pod okiem?? Ostatnio mam taki problem z praktycznie każdym tuszem..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pod nie, ale nad u mnie zdarza mu się :( Jednak wciąż szukam winowajcy, podkład, cień na powiece lub jego brak. Znajdę lekarstwo na niego ;)

      Usuń
  17. Wow! No muszę powiedzieć, że robią wrażenie! Ja od zawsze używam MaxFactor False Lashes, bo każdy inny zachwyca mnie na dzień, a potem nie daje rady. Kupiłam nawet They're Real z Benefita, mówię - wyższa półka, to pewnie i rzęsy będą do nieba - a tutaj taki klops. Ale może po Twojej recenzji skuszę się na tego Killera ;) Bardzo ciekawy blog, na pewno dodaję do obserwowanych :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za odwiedziny, w wolnej chwili spodziewaj się mnie u siebie ;)

      Nauczyłam się korzystać z testerów, mimo różnych pań w drogeriach idę i pytam, w końcu najważniejsze dla nich powinno być zadowolenie klienta, nieważne ile razy będę chodzić koło danego produkt. Z ETK była miłość od pierwszego spojrzenia, już nawet nie chciałam testować ulepszonej wersji, ale pani mnie namówiła, żeby później nie żałować ;)

      MF False Lashes, miałam. Jednak na moich rzęsach się nie spisał, zdecydowanie wolałam kultowego Masterpiece. FL był za ciężki na moje rzęsy i osłabiał je :(

      Usuń
    2. Ooo, no widzisz! Ja kupiłam Masterpiece po ostatnim boomie na YT i szczerze mówiąc nie byłam zadowolona, Robił mi pandę i ostatecznie odstawiłam w kąt.
      Z They're Real miałam ten problem, że kupiłam w USA i jak oblegało mnie kilka pań z Sephory i każda mówiła po angielsku tak szybko, że chciało mi się płakać, to brałam wszystko co mi wciskały i uciekałam. Stąd też stałam się posiadaczką bazy pod cienie i korektor (baza pod korektor to już zbyt wymyślna rzecz dla mnie) również z Benefitu, którą oddałam mamie, bo dla mnie była tragiczna.
      Ale masz rację, testowanie w sklepie, zwłaszcza przy drogich kosmetykach, jest konieczne ;)

      Usuń
    3. To ja bym uciekła...ale z niczym :P
      Tak na poważnie, drogie nie znaczy dobre i można na wiele bubli się naciąć wszędzie, stąd też nie wstydzę się testować i kupować tylko to co mi niezbędne :)

      Usuń
  18. Hmm marzy mi się od dawna, chyba muszę go rzeczywiście w końcu zakupić :)

    OdpowiedzUsuń
  19. kusi ! tylko ta cena ;( A rzęsy to masz cudne !!! Zazdroszczę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Swoje naturalne uznałabym za dość przeciętne, Armani tutaj odwala efektowną robotę :P

      Usuń
  20. Ewelinko, rzęsiska masz obłędne ♥
    Pięknie wyglądasz :*

    OdpowiedzUsuń
  21. Cena zwala z nóg! Pozatym myślę, że podobny, jak nie taki sam efekt można uzyskać drogeryjną maskarą, o niebo tańszą :) Więc po co przepłacać? :)

    dziewczynaaliena.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybym taką znalazła to bym nie musiała sięgam po tak ekskluzywne marki, a tak to rozumiem tą różnicę -doceniam efekty wizualne i właściwości pielęgnacyjne ;)

      Usuń
  22. Wygląda rewelacyjnie. Ostatnio mam problemy ze znalezieniem tuszu, który zapewniłby mi tak spektakularny efekt!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie takie proste, jeśli natura nie obdarzyła nas hojnymi rzęsami.Owszem, istnieją odżywki, ale patrząc na ich skład, boję się ich. Oczy mam jedne, a wole mieć je zdrowe niż ładne rzęsy ;)

      Usuń
  23. Przecudnie prezentuje się na rzęskach !
    _____________________________________________
    http://rozowyswiatmarthe.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  24. Ja chyba wolę przewagę przedłużenia nad pogrubieniem. Może sobie sprawę panterkowy tusz hr jak wykorzystam te które mam teraz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Armani wydłuża najbardziej z moich dotychczasowych tuszy ;) rozdziela też wspaniale. Miałaś już Helenkę? :)

      Usuń
  25. ale cudowny efekt, jak tylko bede mogla to kupie bo moje rzesy sa bardzo krotkie i jasne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachęcam do testów, u mnie szybko wbił się w ulubieńców i obecnie jest tym nr.1 ;)

      Usuń
  26. Efekt naprawde do pozazdroszczenia!! Ale tez na pieknych rzesach wszystko sie pieknie prezentuje ;-)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, że efekt jest zależny od naszych wyjściowych rzęs. W pamięci mam jednak tuszę do rzes, które mi je osłabiały, a efekt 2-3 warstw nie był nawet zadowalający.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  27. Mam chęć na ten tusz, ale poczekam na jakąś promocję, choć teraz kupiłam z MACa In Extreme Dimension 3 D :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja właśnie rozmyślam, czy jak skończę Armaniego to nie kupię MACowego, bo tak wiele kobiet go zachwala, kusi mnie i cenę ma przyjemniejszą. A ty jak bardzo jesteś z niego zadowolona? ;)

      Usuń