•••RECENZJA•••
DANE OGÓLNE
*do wyboru mamy dwa wairnaty kolorystyczne: do jasnej oraz do normalnej, ciemnej karnacji;
*pojemność: 150ml
*cena: 7,99zł (w promocji)
*skład: Aqua, Dihydroxyacetone, Glycerin, Steareth-2, Dimethicone, Cetearyl Isononanoate, Tocopheryl Acetate, Phenoxyethanol, Ceteareth-20, Ceteareth-12, Panthenol, Parfum, Methylparaben, Allantoin, Citirc Acid
Producent przedstawia go jako wyjątkowo praktyczny spray,który nanosi się go równomiernie na skórę niezależnie od pozycji, w jakiej trzyma się butelkę. Nadaje skórze idealny, długotrwały brązowy koloryt opalenizny. Wspiera naturalną gospodarkę wodną skóry. Intensywnie nawilża skórę, dzięki czemu staje się gładka i delikatna. Naturalna opalenizna bezpieczna dla skóry, przebadany dermatologicznie.
Powiem krótko - nabyłam go zachęcona formą aplikacji i ceną. Pomyslałam 'oo to może być coś', owszem ma to 'coś', jakąś wygode ale efekty marne... same zobaczcie:
Na zdjęciu widzicie działanie 2krotnej aplikacji produktu.
Nie ukrywam, nie jest to szczyt moich marzeń, bo po aplikacji oczekiwałam porządnego przyciemnienia skóry, taki efekt jak wyżej to ja uzyskuje balsamem brązującym, a te kosmetyki powinny się znacznie od siebie różnic... Największa dla mnie wada tego produktu jest to, że nawet potrafiłam się smarować nim 7dni pod rząd i kolor ani drgnie! to jest coś nie halo... Owszem, tym kosmetykiem nie można sobie zrobić krzywdy (chwała mu za to... ale bez przesady! to jest samoopalacz do normalnej i CIEMNEJ karnacji... ja tu nadal czuje się blada jak córka młynarza...).
Na KWC oczytałam się o tym produkcie jak i o jego bracie bliźniaku w postaci balsamu same ochy i achy, jednak u mnie to dno totalne. Nie spełnia swojego zadania, mogę go tylko lubić formę aplikacji. Faktycznie bezproblemowo nałożymy bez smug kosmetyk, ale uwaga! koniecznie trzeba rozsmarować kosmetyk rękami inaczej powstaną zacieki i smugi (ojj ja głupia... myślałam, że spray=czyste rączki, popsikamy i gotowe, jednak nie obędzie się bez naszych sprawnych rączek..)
Na plus mogę zaliczyć to, że nie czujemy odoru typowego samoopalacza, prędzej zaczadzimy się słodko-mdłym zapachem, który uwalnia się przy pssssy, dlatego radzę stosować go w pomieszczeniu z wentylacją, bo naprawdę można paść... Nie potrafię wymienić więcej jego plusów, bo znowu nasuwają mi się na myśl same minusy tego produktu. Jego trwałość pozostawia wiele do życzenia.
Na całe ciało wystarczył mi na 3x, a nie posiadam jakiś gigantycznych rozmiarów, żeby było zbyt wiele do smarowania, może to ta podwójna aplikacja.. Niestety jest zbyt wiele minusów, abym go zakupiła kolejny raz.
W recenzji wspominałam o balsamie brązującym z SunoZon, dzisiaj udało mi się go kupić, akurat był w promocji za 7,99zł, dziwne by było gdybym tylko jedną rzecz zakupiała w Rossmannie, dlatego do koszyka powędrowały plastry z woskie do twarzy firmy Joanna w cenie 6,99zl. (o mamo! aż się boję ich użyć..)
W DOZie zakupiłam mój ulubiony żel do mycia twarzy z Ziaji, bardzo żałuję, że do SP mi ostatnio nie po drodze, bo tam za ten żel płace niecałe 8zł, tutaj natomiast było 10,99zł. Niby nie wielka różnica, ale robi swoje... Bardzo cieszę się z odżywki Naturia z lnem i rumiankiem, na która polowałam od dłuższego czasu. Uśmiech wywołują we mnie również lakiery, szczególnie Ados kupiony za 5,50zł, gdzie w wielu miejscach spotkałam się z kosmiczną jego ceną 10-11zł.
Po kolei mamy: Miyo do zdobień 01 (4,49zł), SB 016 (3,90zł), Ados 589 (5,50zł)
A największą radością i szczęściem dzisiejszego dnia jest zakup perfum...
Tak własnie kończy się bezcelowe chodzenie po Douglasie, a biedne panie ekspedientki, nie widziały we mnie potencjalnego klienta.. no bo kim ja jestem, jeżeli na ramieniu mam podróbkę Hermeski, na stopach sandałki z allegro, zwykłą białą polówkę z h&m i spodenki dżinsowe, wolały sobie gadać, a ja pod bacznym okiem ochroniarza, przeglądałam sobie perfumy i zgadywałam jakie ma nuty zapachowe... Ich zaniepokojenie wywołał chyba fakt, że zbyt długo zatrzymałam się przy Giorgio Armani. Stażystka podeszła do mnie i przemówiła do mnie 'w czymś mogę pomóc?'. Odpowiedziałam grzecznie, ze poszukuję coś między Versace Bright Crystal, a Armaniego Idole i w tym momencie owa przestraszona pani, niepewnie proponuje mi Acqua di Gioia. Naprawdę miękko zrobiło mi się w nogach, kolana ugięły gdy to powąchałam...
Szybko przypomniała mi się ta reklama...Zapach inspirowany naturą... pamiętam jak bardzo zaintrygowały mnie bilbordy, które w prosty sposób pokazywały siłę natury, jak czerpać radośc z życia, a przede wszystkim piękno kobiety.
Pani nadal nie pewna, ale reklamowała dalej twardo produkt;)
Co mnie zaciekawiło, że opakowanie nie wyglądało zwyczajnie, tylko była na nim nakładka.
Zdziwiłam się, że Armani stworzył limitowaną serie Acqua di Gioia na potrzeby kampani Woda dla życia, której celem było przekazanie w ciągu roku 40 mln litrów wody pitnej dla najbardziej potrzebujących ludzi.
Ze sprzedaży każdego limitowanego flakonu zapachu Acqua di Gio lub Acqua di Gioia marka zapewni 100 litrów wody pitnej. Na opakowaniu perfum Acqua for Life będzie się znajdował kod, który po wpisaniu go na stronie internetowej www.acquaforlifechallenge.org uruchomi łańcuch pomocy.
Nie żeby to mnie jakoś przekonało do zakupu, bo sam zapach mi wystarczył, ale mile jest uczucie świadomości, że komuś można pomóc ot tak.
Zakochałam się w tym zapachu, od 13 wącham nadgarstek...
Nuty zapachowe to:
nuta głowy: cytryna, mięta
nuta serca: jasmin, różowy pieprz, peonia
nuta bazy: labdanum, drzewo cedrowe, cukier.
Już wiem, że jest to przyjemne, dla mnie wyjątkowe - połączenie świeżych i kwiatowych nut, które idealnie współgrają z porą letnią...
Posiadam wersję najmniejszą czyli 30ml. Kosztował mnie 196zł, ale mam nadzieję, że nie będę żałować na niego ani złotówki wydanej...;)
Tak naprawdę dopiero po powrocie do domu zapoznałam się z ich dokładnym opisem.
Acqua di Gioia to inspirowane wakacjami na tropikalnych wyspach perfumy przeznaczone dla silnych kobiet o nieposkromionej naturze. Kwiatowa kompozycja uosabia ucieczkę na łono natury. Zapach rozpoczyna się lekkimi, bardzo świeżymi nutami cytryny i mięty, które po chwili ustępują miejsca nutom jaśminu, różowego pieprzu i peonii - połączeniu stanowiącemu linię serca. Podstawę zapachu natomiast wypełniają nuty francuskiego labdanum, drzewa cedrowego i... cukru.
Piękna buteleczka, mieniąca się szmaragdem... potwierdza przesłanie Goii, które balansuje między zielenią, świeżością, a bryzą morską.
Gioia jest cudownym zapachem, obok którego nie sposób przejść obojętnie.
Ten zapach to rozkosz dla moich zmysłów, miłość od pierwszego wejrzenia, posiadają to 'coś' i dają mi taka radość, jakby stała się posiadaczką luksusowego samochodu...