wtorek, 14 stycznia 2014

Nieprzyzwoicie kuszący błyszczyk, Guerlain Gloss D'Enfer Fuchsia Ding

Poznaliśmy się tuz przed świętami, 18 grudnia głośne "łał" wypowiedziałyśmy w trójkę jednocześnie. To był zachwyt od pierwszego swatchu na dłoni. Kolor, który wybija się na tle wszystkich innych drogeryjnych i pośród środowych ploteczek przy kawie nie dał o sobie zapomnieć. Babska gadanina toczyła się wśród kolorów, tym czym kuszą nas nowe kolekcję i prezentami dla najbliższych, a zarazem logiką i trzeźwym rozumem, jakim my kobiety, w takie dni musimy się wykazać. Przyznać w tym miejscu powinnam, że maniaczką błyszczykową nigdy nie byłam. Ba, w swojej kolekcji posiadam zaledwie 3 tego typu mazidła do ust i to z najniższej półki cenowej.


Dziś pozwolę opowiedzieć o swojej naiwności i przekonaniu. Tym jak bezmyślnie żyłam w iluzji, że błyszczyk o 100zł droższy nie ma czym za bardzo różnić się od tego za 20zł. Guerlain Gloss D`Enfer Fuchsia  Dingw kilka chwil obala szeroko rozumiane pojecie - błyszczyka do ust. Pokazując, wszystko to co zawsze uważałam za kicz, tutaj przedstawia się na wysokim poziomie. Zmieniając w ten sposób całą percepcję podejścia do tego typu podkreślania ust.


Kolor, który nas kupił, a na moich ustach zamieszkał, był na początku, tylko jedynym sprzymierzeńcem do zakupu. Nie wierzyłam w inne dobrocie, dlatego nawet przy pierwszym spotkaniu nie pomalowałam nim ust, och no przecież czyżby on miał się różnić? Opakowanie proste, eleganckie, czarne ze złotym napisem nie porywało mojego sroczego serca.
Dopiero przy drugim podejściu... zaraz po aplikacji, kupiłam go od razu.


Guerlain dumnie przedstawia kolekcję błyszczyków Gloss d'Enfer Maxi Shine, sygnowaną stylem pin-up girl, która pokazuje więcej niż tylko ładną buzię. Mój odcień 469 to przepiękna fuksja, z milionem srebrzystych drobinek. Przedstawia kolor dowcipny, prowokujący a zarazem elegancki, skryty - wszystko na raz. Jest nieporównywalnie uroczy i doskonale podkreśla walory kobiecości. Uosabia śmiały wygląd ust, który inspiruję i przykuwa uwagę na pierwszy rzut oka.


Nowe znaczenie połysku przedstawia się pod postacią intensywnego koloru i poczucia nagości na wargach, w najlepszym znaczeniu tego słowa, gdyż nic się nie klei, a sam aplikator jest bardzo ergonomiczny. Z miękkiej gąbki, która za sprawą swojego profilu idealnie sunie po ustach bez konieczności użycia lusterka. To wszystko upiększa fakt, iż błyszczyk nie potrzebuję kompana w formie konturówki, wydobywamy jego odpowiednia ilość za pomocą przydatnego minizbiorcznika. Sam doskonale wie, gdzie leży jego miejsca i tam dzielnie trwa przez 4, a nawet 5h. Do woli możemy się w nim uśmiechać, ostrożnie jeść i pić. Schodzi równomiernie, pozostawiając usta delikatnie zabarwione, kształtne, nawilżone i pełne.


Daje poczucie idealnego partnera do osiągnięcia atrakcyjnego uśmiechu. Kompozycja olejków mineralnych i roślinnych, tworzy barierę ochronną, która zapobiega utracie wody, podtrzymując wysoki poziom nawilżenia i sprawiając, że usta są niezwykle miękkie, świetliste i pełne. To produkt, który bez ściemy robi coś więcej z naszym konturem ust, bez nieprzyjemnego mrowienia. Wydawać by się to mogło mało prawdopodobne, ale gdy własny mężczyzna zauważa tą różnicę na plus, wiem że to nie moje fanaberię i ogólny zachwyt nad kosmetykiem.


Nigdy wcześniej nie było mi dane zaznać tej przyjemności, jaki dał mi błyszczyk Guerlain. Zaczynając od innowacyjnego wykończenia lipgloss, przyjemnej żelowej konsystencji, po działanie, które naprawdę jest skuteczne. Coraz częściej łapię się na tym, że nie sięgam już po pomadkę ochroną, a własnie po swoją ukochaną Fuchsię Ding. Absolutnie genialny produkt, którego cieszę się, że nie przegapiłam, i w porę wybudziłam się z pesymistycznego nastawienia do tej formy podkreślania ust. Guerlain pokazał mi nowy wymiar szeroko rozumianego pojęcia - błyszczyk.


Zaintrygował swoimi właściwościami, nieklejąca się konsystencją, która zawsze była zmorą kiedy nosiłam włosy rozpuszczone. I nawet teraz, po tych 3 tygodniach znajomości jestem cała w euforii. Przedstawiam Wam go pełna emocji, bo tak właśnie na mnie działa Gloss d`Enfer Maxi Shine. Szeroka gama kolorów, którą można podzielić na cztery kategorię: beże, czerwienie, pomarańcze i róże, tworzą idealnie wyważoną kompozycję 20 odcieni wypuszczonych spod skrzydeł Oliviera Echaudemaisona. Panu temu chylę czoła! Za cenę 129zł otrzymujemy wyrafinowany, prosty design z naszym wybrańcem o zawartości 7,5 ml co jest hojną pojemnością w porównaniu z większością innych błyszczyków opakowanie zawiera.



41 komentarzy:

  1. Piękny, choć dla mnie ten kolor był by za mocny:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolekcja zawiera 20odcieni od delikatnych po intensywnie kryjące :)

      Usuń
  2. Wiedziałam, że to będzie tak cudowne, wiedziałam! Jeśli mój telefon niczego nie przekłamuje, to tak pięknego zimnego różu jeszcze nie widziałam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na moim telefonie kolory są takie same jak na kompie. Słownie raz jeszcze mogę go nazwać różową fuksją, z niesamowitym srebrnym shimmerem, o połysku na najwyższym poziomie. Tafla jaką tworzy, w zależności od światła uwydatnia fioletowe tony. Chłodność koloru poteguję srebrne iskrzenie, mówię Ci, jest wyjątkowy :)

      Usuń
    2. Na kompie trochę inaczej wygląda, ale i tak pięknie, jejkuniu, cudowny :D jak znajdę czas na malowanie pazurów, to leci ostry róż. bo nie wytrzymam :D

      Usuń
    3. Myślę, ze on na każdym ekranie potrafi pokazać swój urok a i tak najpiękniejszy jest na żywo :D
      czekam zatem u Ciebie na róż, u mnie też ostatni tydzień pod takim wydanie wypadł na paznokciach, aż zadziwiające jak na mnie, najpierw był OPI La Paz-Itively Hot, a dzisiaj już jest Suzi`s Hungary Again <3

      Usuń
  3. Też mi się ogromnie podoba! Jest boski!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ależ soczyście wygląda! Jaka szkoda, że moje włosy się bardzo z błyszczykami nie lubią:| Albo właśnie lubią za bardzo, bo zawsze się do siebie dosłownie przyklejają;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Soczyście - trafne spostrzeżenie! :) moje włosy też od razu kleją się do wszelkich mazideł ustowych, tutaj tej nieprzyjemności nie zauważyłam. Wiadomo jak wieje i np.włosy lataja mi wokół głowy to coś sie przyklei, ale nie jest chamskie klejenie, gdyż łatwo ogarnąć tą sytuację :)

      Usuń
  5. O wow, pięknie wygląda! Niesamowity kolor i połysk. A Twój opis pozwala wierzyć, że i w użytkowaniu spisuje się rewelacyjnie. Aż mnie naszła ochota na spróbowanie i zaryzykowanie właśnie z jakimś intensywniejszym kolorem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest fantastyczny, ręczę za to :) inaczej bym go nie kupowała , jak to znajome mawiają za taki kolor (przyznaję, że bezbarwnego błyszczyka w takiej cenie bym nie kupiła, nie widze sensu płacenia za coś co można za x taniej kupić w tym samym kolorze) i właściwości warto zakręcić się bliżej koło tej serii :) mi się marzy jeszcze słodki, dziewczęcy róż, ale cii...może kiedyś ;)

      Usuń
  6. Wyglądasz w nim pięknie! Cudownie ożywia cerę, prawdziwa magia :) Coś czuję, że będę musiała dokładniej poznać asortyment Guerlaina. Ich podkłady, bronzery i pudry mnie oczarowały, najwyższa pora wypróbować także produkty do ust.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dodaje uroku, to prawda ;) na twarzy mam podład Lingerie de Peau, widzisz tam jakieś różowe tony? I to nie magia błyszczyka, taki jest już ten Guerlain...rozkocha na maksa jeśli dobierzemy odpowiedni produkt do swoich potrzeb. Żeby nie było, że nie ostrzegałam :)

      Usuń
  7. Nie lubię błyszczyków, ale chętnie bym nałożyła taki z wyższej półki, sprawdzić, czy faktycznie czuć różnicę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie lubiłam, aż do tego zakupu. Nie radzę testować, od razu będziesz go pożądać :D

      Usuń
  8. a mówiłam ,że jest piękny? mówiłam już w zajawce w poprzednim poście ! lubię te błyszczyki bardzo. Twój kolor jest obłędny ! a Ty w nim wyglądasz prześlicznie !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówiłaś Ty, mówiłam ja :) pomacak go przy najbliżej okazji, widzę go na Tobie :)) i ja soę w nim czuję wyjątkowo, ale narcyz ze mmie hehe ;D

      Usuń
    2. jak widzisz na mnie to z pewnością go obczaję :)

      Usuń
    3. Tak myślę, że może Ci się spodobać, bo masz bardziej napigmentowane usta od moich i może u Ciebie wpadać jeszcze w piękniejszą fuksję <3

      Usuń
  9. Mam ten błyszczyk i jestem z niego baaardzo zadowolona :)
    Tylko ja mam naturalny odcień

    OdpowiedzUsuń
  10. o rety, o rety! jak Ci w nim pięknie! jakby był stworzony dla Ciebie! *.*

    OdpowiedzUsuń
  11. Wiedziałam, że będziesz w nim tak wyglądać. Pięknie, kusząco, świeżo, soczyście, radośnie i kobieco zarazem! I do tego ten boski róż... (czyżby Ultra Rose?) ... i Twoje włosy! Obraz idealny :>

    Nie mogę też nie wspomnieć o koszuli i świetnie zaangażowanej do stylizacji kokardce! Dawno już nie nosiłam niczego takiego. Chyba pora odświeżyć dodatki ulokowane na dnie szafy! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *.* Megdil kochana, dziękuję za te miłe słowa :* stylizacja przypadkowa, z dnia codziennego. Staram się coraz częściej używać różnych gadżetów, fajnie odmieniają dany strój.

      Policzki oczywiście w Ultra Rose, masz oko :) mój ulubieniec!

      Usuń
  12. Piękny! Ja dopiero zaczynam stawiać pierwsze kroki w błyszczykowym świecie, dotychczas wolałam pomadki, a od błyszczyków się wzbraniałam ... szukam ideału, na celowniku mam Diora i MAC'a... no i od teraz Guerlain ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też wolę pomadki i to chyba się nie zmieni, ale jednak ta szybka i bezpieczna forma podkreślania ust, ułatwia życie w biegu ;) Początkowo celowałam w Chanel, Dior nie urzekł mnie kolorami, a do MACa po prostu nie dotarłam...bo w koszyku był już Guerlain ;) Słyszałam również, że godne polecenia są błyszczyki Bobbi Brown, mam zamiar kiedyś się koło nich zakręcić na dłużej. Aktualnie swoje potrzeby mazdiłowe mam zaspokojone i nic mnie nie kusi, ale z pewnością mogę doradzić, bierz to co porwie Twoje serce, a będziesz zadowolona najbardziej :)

      Usuń
  13. Piekny błyszczyk, cudnie wygląda. Pisz szybko gdzie można kupić taka piękną koszulę....Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, koszula pochodzi z wiosennej kolekcji Reserved ;)

      Usuń
  14. mhm nie chce zabrzmieć nie uprzejmie ale nie wydaje Ci się że nakładasz za dużo podkładu/pudru/rozświetlacza/bronzera? Uważam że tak ładnej kobiecie jak Ty nie potrzebna jest taka mocna "tapeta" (nie chodzi mi tylko o zbliżenie na tych zdjęciach). Co do błyszczyka kolor piękny! Uważam że naprawdę mogłabyś się ograniczyć tylko do podkreślania ust i tuszowania rzęs. No ale to taka moja opinia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie brzmi nieuprzejmie, takie Twoje odczucia są - masz do tego prawo, o gustach się nie dyskutuje ;) Intensywność dozuję w zależności od okoliczności, lubię mocne podkreślenia, typową ruską babę potrafię z siebie zrobić, ale tylko w celach, uwydatnienia kolorów. Przyjemność mi sprawia poszerzanie horyzontów za pomocą nowinek kosmetycznych, i tak już pozostanie, tego się tyczy blog, a pokazywanie się tutaj w minimalistycznej wersji, w moim odczuciu mija się tutaj z celem ;)

      Usuń
  15. Prześlicznie Ci w tym kolorze, ja mam jeden błyszczyk Guerlian z serii kiss kiss i opakowanie próby czasu nie wytrzymuje - ściera się niemiłosiernie sreberko wokół zakrętki i strasznie ciężko się go przy końcu wydobywa (zostało mi ok 25%), a szkoda, bo na ustach prezentuje się niczego sobie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja tak zazdrościłam, ze nie dane mi było zachwycać mych oczu opakowaniami Guerlain, które jeszcze były pełne przepychu. Mój się wala po torebce, kurtce wraz z kluczami. Mam nadzieję, że nic mu nie będzie, bo nawet proste opakowanie chciałabym, aby jednak pozostało takie do końca użytkowania, aby napis się trzymał, a plastik nie rozczarował. Nowa seria myślę, że jest udoskonalona i te mankamenty, które wymieniasz tutaj nie występują. Spokojnie mogę tak manewrować aplikatorem, że dotykam ścianek, a on sam jest sztywniejszy, poprzednicy z tego co kojarzę mieli aplikatory w formie pędzelku. Tak naprawdę przekonam się jak go zużyje, chociaż nie chcę o tym jeszcze myśleć :D

      Usuń
  16. Błyszczol ujął moje serce, piekny kolor i pigmentacja niczego sobie. Muszę się im bliżej przyjrzeć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pigmentacja i krycie występuję w zależności od wersji kolorystycznej, raz mniej, raz bardziej intensywne. Warto się z nimi zapoznać :)

      Usuń
  17. Przepięknie w nim wyglądasz. Ja kiedyś używałam tylko błyszczyków. Teraz bardziej się przeniosłam na pomadki, ale chyba ze 20 błyszczyków mam gdzieś poupychanych. Uwielbiam błyszczyki Guerlain, szczególnie te w nowej odsłonie. Jak widać na załączonym obrazku, nadają przecudny blask ustom. Żałuję tylko, że w ofercie mają tak mało tych bez drobinek :-/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Natomiast ja żałuję, że nie w każdej perfumerii jest cała szafa kolorów dostępnych. I muszę biegać między jedną, a drugą, a Panie i tak wciskają mi kit, że to wszystko co Guerlain oferuje. Taaa, 10 odcieni na krzyż a na stronie widnieje 20, no sorry. Bezdrobinkowych nie używam, nawet nie szukałam, ale wydaje mi się, że Givenchy ma ich kilka w ładnych odcieniach. U mnie błyszczyk ma błyszczeć, a taki jednowymiarowy ma u mnie trudne zadanie, aby nie zrobić z moich ust taniego wydania :D

      Odkop swoje zbiory, może masz tam jakieś skarby ukryte, które tęsknią za Twoimi ustami, hm? :)

      Usuń
  18. ale pieknie wyglada ten blyszczyk!!
    straszliwie mi sie podoba! nigdy nie mialam drogich blyszczykow, moj najdrozszy to z bourjous za 40 zl i w sumie tez calkiem daja rade!
    gdybym tylko tak bardzo nie gubila blyszczykow na pewno bym sie na ten skusila- kto wie, moze jednak?...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może ta cena wyleczy Cie z gubienia błyszczyków? ;) Idź, pomaluj się...i postaraj się nie zakochać to nie kupisz :D
      U mnie zawsze Vipera i Manhattan się sprawdzał w roli błyszczyków, zawsze znalazłam co potrzebowałam. Nie miałam wielkich wymagań...aż do teraz :)

      Usuń
  19. Zjawiskowo w nim wyglądasz! :*

    OdpowiedzUsuń