Wyobraźcie sobie taka sytuację, dostaję maila i jestem ochoczo zachęcana przez płeć przeciwną, która dobrze wie jak podejść kobietę, aby namówić... do przetestowania na własnej skórze mocy żurawiny ;)
Kuszono mnie niepowtarzalnym zapachem, naturalnym składem, bez konserwantów, parabenów i tych wszelkich świństw, które pakuję się aby wolne miejsce w składzie tylko zapełnić. Przedstawiono mi markę NOVA jako innowacje na Polskim rynku, tą należącą do tych eko, nie testują na zwierzętach, działającą tylko w zgodzie z naturą i wydobywającą z niej to co najcenniejsze dla naszego pięknego wyglądu ;)
Serię żurawinowych recenzji otwiera solny peeling do ciała z masłem Shea i solą z Bochni, zapakowany w kartonik o biało-czerwonej szacie graficznej. Miłej dla oka, tak na dzień dobry ;)
Raz w tygodniu robię sobie domowe SPA. Wanna pełna piany...i arsenał kosmetyczny idzie w ruch! Zaczynając od peelingu, który ma za zadanie pobudzić mikrokrążenie skóry, oczyścić ją z martwego naskórka i przygotować do dalszym rytuałów SPA - dla mnie pierwszy krok stał się kluczowym do sukcesu w pielęgnacji ciała, jednak nie tak łatwym jakby się wydawało, gdyż wszystkie tego typu produkty opierają się na parafinie, która sprawia tylko wizualnie dobre wrażenie, a całkowicie odwrotne dla naszej skóry.
Laboratorium NOVA oferuje coś nowego. Spotkanie żurawiny i soli z kopalni w Bochni działa na moje zmysły wyraźnie intrygująco. Dodatkowe nuty olejku winogronowego i masła Shea - to wielka odmiana dla wpychającego wszedzie przez firmy kosmetyczny olejku arganowego i kwasu hialuronowego. Przemiło się czyta już same deklaracje producenta [klik], bo to one pokazują najlepiej czym ten produkt różni się od innych na rynku i dlaczego jest taki wyjątkowy, zaczynam opowiadać ponizej.
Moją sympatię zdobył za prostotę w składzie i opakowaniu. Bo nie ukrywam, że ten drugi punkt jak dizajn jest dla mnie bardzo ważny. Pal licho moje zboczenie zawodowe, tutaj liczy się funkcjonalność. To, że korzystając z wanny w razie w, co się stanie jak plastikowy słoik zjedzie mi do wody? lub pod prysznicem będzie widniał na brodziku poprzez cały czas użytkowania. Fakt, że opakowanie jest przezroczyste i plastikowe, z metalową zakrętką nie sprawiającą problemów, etykietkami nie odklejającymi się,przyczynia się do zachowania estetyki, bez obchodzenia się z nim jak z jajkiem ładnie prezentuję się łazience po dzień dzisiejszy. Brawa dla grafika :)
Z wizualnej strony jestem bardzo zadowolona, zaś zawartością zachwycona!
Należę do osób leniwych w tej materii, codzienne, wieczorne (o zgrozo, dwa razy dzienne?!) smarowanie swego ciała, nie weszło mi w krew po dzień dzisiejszy. Zdecydowanie wprawia mnie w zdumienie konsystencja produktu. Otóż, to nie jest zwykły peeling, to oleista maż z milionem kryształków soli o niesamowitym działaniu, z przepięknym, naturalnym składem*. Genialne połączenie:
- oleju żurawinowego, który zawiera kwasy omega-3, omega-6 i omega-9 w idealnej proporcji, niespotykanej nigdzie
indziej. Olej z nasion żurawin jest źródłem kompletnej witaminy E, zawiera komplet tokoferoli i tokotrienole - nazywane super witaminą E, które mogą być nawet czterokrotnie silniejsze od witaminy E. Łatwo przenika przez skórę i jest bardzo nawilżający. Olej żurawinowy może pomóc w łagodzeniu swędzenia, łuszczenia i stanach podrażnienia. - olejku winogronowego, naturalnego antyoksydantu - źródła witaminy D i E, odpowiedzialnego za bardzo dobre właściwości zmiękczające, ochronne, regeneracyjne i przeciwstarzeniowe, przekładając na język polski jest to produkt dbający o sprężystość naszej skóry
- masła shea, jest źródłem wit. A, F, E oraz nasyconych i nienasyconych kwasów tłuszczowych, które wykazują ogromne działanie pielęgnacyjne - natłuszczania i nawilżania. Dzięki niemu skóra jest gładka i miękka. Substancje zawarte w maśle shea przyspieszą redukcję podrażnień i są pomocne przy likwidowaniu poparzeń słonecznych. Jest naturalnym filtrem UV - tworzy delikatny film na skórze, chroni przed słońcem, mrozem, wiatrem, wspomaga utrzymanie wody w komórkach skóry. Działa łagodząco i odżywczo.
- witaminy E - nazywanej "witaminą młodości". Neutralizuje wolne rodniki, odpowiedzialne za procesy starzenia się, chroni przed zniszczeniem lipidy naskórka oraz włókna kolagenowe i elastynowe skóry, zapewniając ochronę przed szkodliwym wpływem środowiska. Ma również działanie zmiękczające i wygładzające
I się zaczeło. Zaskoczeniem dla mnie było efekt skóry po peelingu. Bo która z nas przyznać się proszę, potrafi zaufać producentowi bezgranicznie i wykonując rutynowe SPA, więcej się przy nim namacha niż poczuje jak bogini? Każda czynność wykonywana w tym celu powinna być przyjemna. Od samego początku widzimy różnicę, peeling się oddziela, widać i czuć warstwę olejków, a soli. To będzie inne działanie i jest. Konsystencja już zdradza jak blisko jesteśmy natury. Z solnym peelingiem tak właśnie jest, gdyż jak się okazuję z kopalni naszej rodzimej sól jest górnych lotów, a i powiew nuty aromatu żurawiny staje się najprzyjemniejszym zapachem kosmetycznym, jaki można zażyczyć sobie do tego typu zabiegu. Gładkość i miękkość jaką otrzymujemy po spłukaniu peelingu, jakże delikatnego, a tak bardzo nawilżającego jest oszałamiająca! Dla mnie, lenia w tej materii staje się ulubieńcem bezgranicznym, gdyż balsamu czy mleczka do ciała nie używam po tym seansie kolistymi ruchami. Nie, że nie muszę, po prostu byłabym nierozsądna pozbywać się mocy olejków, które wmasowałam przed chwilą w swoje ciało. Zatem w tych przyjemnych mękach mamy dwie pieczenie upieczone za jednym zamachem ;) bo peeling ten dostarcza mocy najlepszego nawilżacza dzięki zawartości olejków, jak domniemam i zdzieraka, w postaci niesamowitej naszej Polskiej soli. Czuję się rozpieszczona na maska, gładka i pachnąca, gotowa do snu :)
Stosuję na całe ciało, delikatny dekolt, do peelingu stóp i rąk, dla mnie mistrzostwo - tak wielofunkcyjnego kosmetyki jeszcze nie miałam.
Stosuję na całe ciało, delikatny dekolt, do peelingu stóp i rąk, dla mnie mistrzostwo - tak wielofunkcyjnego kosmetyki jeszcze nie miałam.
I pomyśleć by można, ze to jedno małżeństwo opracowało te składy. Ciekawa jestem, jakie dobrocie kryją jeszcze w rękawie. Przyznać muszę, że GoCranberry przypasowało nadzwyczaj dobrze mojej skórze, portfelowi również. Tak jak zawiodłam się na kosmetykach Sylveco, tak żurawinową moc poczułam dogłębnie i czuję się dopieszczona. Na dodatek jeszcze ten zapach, lekki, orzeźwiający, bardzo naturalny, po prostu piękny. Umila domowe SPA. Czyżby szykował się konkurent dla Pat&Rub?
Peeling nadaje się do skóry wrażliwej i suchej, sama taką posiadam i zanotowałam same plusy, zero minusów. Nawet jego solne działanie, nie przyczyniło się do podrażnienia po depilacji, oczywiście nie ryzykowałabym peelingowania skóry skaleczonej, chyba ze ktoś chce być króliczkiem doświadczalnym na własne życzenie ;) Pamiętajcie proszę, ze jest to produkt naturalny, dlatego jego przydatność używania przypada na 3 miesiące od otwarcia. Niemniej to wystarczający czas, aby zużyć ten umilacz czasowy, gdyż rokuję mu wydajność na około 10-12 aplikacji, w zależności od powierzchni ciała nim traktowanego ;)
*skład/INCI:
Sodium Chloride, Vitis Vinifera Seed Oil, Butyrospermum Parkii, Tocopheryl Acetate, Vaccinium Macrocarpon Seed Oil, Parfum
Cena: 33,50zł
Pojemność: 200ml
Dostępność: sklep internetowy NOVA Kosmetyki [klik], lista stacjonarnych sklepów [klik], aktualne promocje na profilu FB Novakosmetyki [klik]
Znacie kosmetyki GoCranberry? Jeśli nie, to aktualnie mam coś dla Was, zakupy możecie poczynić z rabatem i to dość konkretnym ;)
Firma zorganizowała dwie promocje i jedno rozdanie:
Firma zorganizowała dwie promocje i jedno rozdanie:
- na wszystkie olejki -20% do końca czerwca
- promocję zakupową, w której po zakupie dostajemy kod rabatowy upoważniający do rabatu na następne zamówienie w systemie przy zakupach na 50 zl -5%, na 100 zł - 10%, 150 zl i więcej - 15 %
- ponadto, z okazji Dnia Matki na FB powstał konkurs; do wygrania 3 zestawy kompleksowej pielęgnacji ciała i twarzy olejkami GoArgan+ [klik] Gwarancja dostarczenia wygranej przed 26 maja, szczególnie że ich przesyłki sa nadzwyczaj pięknie i staranie pakowane (cieszą oko, o tutaj pokazywałam jak bardzo [klik] ) bierzcie udział i ani chwili się nie zastanawiajcie, to świetna okazja na piękny prezent dla siebie czy ukochanej Mamy ;)
Nikogo namawiać nie będę, ale wniosek sam się nasuwa, że nasza rodzima firma, bez zbędnej chemii w składzie, hypoalergiczne, proste ładne opakowania, świetne działanie i rozsądna cena, robi dla nas bardzo dobrze, wiec korzystajmy z tych dobroci i cieszmy się żurawinową mocą ;)
Ja niestety lekko zawiodłam się na kremie ochronnym GoCranberry :/ Natomiast krem do stóp jak najbardziej polubiłam ale nie ma jakiegoś wielkiego wow :)
OdpowiedzUsuńCzytałam właśnie wczoraj Twoją recenzję. Wiadomo jedna jaskółka wiosny nie czyni, jednak ten produkt w mojej opinii zasługuje na oklaski :)
UsuńKrem do stóp posiadam i na dzień dzisiejszy, wolę wersję do rąk. Ale o tym za jakiś czas, poużywać muszę skrupulatnie ;)
Ale piękne zdjęcia! *.*
OdpowiedzUsuńJa od niedawna testuję peeling cukrowy GoCranberry i też jestem nim totalnie zachwycona :)
Dziękuję, łapałan słońce dosłowbie do tych zdjęć. To było wyzwaniez, bo aura za oknem w ogóle nie współgrała z moimi pomysłami :P
UsuńO cukrowyn czytałam, że mocniejszy zdzierak z niego. Ciekawa jestem Twojej recenzji :)
Ja peelingów do ciała nie używam od dawna, bo zastępuje mi je idealnie gąbka antycellulitowa Syrena, ale kiedyś może dla większego bajeru sięgnę po ten :-) Skład ma całkiem obiecujący i przyjemnie wygląda.
OdpowiedzUsuńI ja posiadam Syrenkę, ale dla mnie co peeling to peeling, w połączeniu z gąbką najlepszy efekty osiągam w dbaniu o skórę :)
UsuńUżywam kolejne opakowanie tego peelingu :) Już wszystkie czytelniczki mojego bloga wiedzą,że jestem zakochana w produktach GoCranberry :) Uwielbiam ..... :) Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńZapewne jak swoje zużyję i resztę kosmetyków w kolejce to i ja go kupię. Fenomenalny jest, nie dziwię się Twoim zachwytom :)
UsuńNa pewno go kiedyś wypróbuję :) Aktualnie używam olejku GoArgan+ Truskawka :)
OdpowiedzUsuńNa mnie czeka wersja z maliną :) będę wypatrywać Twojej opinii, bo aż dziwnie się czuję zachwycając się prawie każdym ich produktem. Też tak masz? :)
UsuńMuszę jeszcze raz przeczytać treść bo skupiłam się na zdjęciach :) Absolutnie piękne :)
OdpowiedzUsuńKasiu, prosze ładnie przeczytać cała recenzję i pozachwycać się razem ze mną :) dziękuję :*
UsuńCiekawi mnie ten peeling mocno, bo i Esek go zachwalała u siebie już jakiś czas temu :)
OdpowiedzUsuńA zresztą muszę wypróbować, skoro sól z mojego miasta :D
Jeszcze cukrowa wersja jest zachwalana :) chociaż Ty swoje specjały kręcisz, których nie miałam ale wierzę, że są bardzo skuteczne :) tylko ten patriotyzm chyba każdy z nas ma do swojego miasta, więc i ja bym zamówiła z czystej ciekawości :D od pt podobno szykują się nowe promocje, a i na targach mają -25% jak czytałam na ich fb ;)
Usuńależ nabrałam chęci na tą żurawinkę :) u mnie peelingi schodzą prawie jak woda :)
OdpowiedzUsuńSama najchętniej używałabym go codziennie, to co robi z moimi nogani to tylko ja wiem <3 jędrne, gładkie, nawilżone na maksa. Szkoda, że skóry nie można częściej złuszczać ;)
UsuńUwielbiam wszelkiego rodzaju peelingi. Wygląda kusząco :)
OdpowiedzUsuńJa nie lubię typowych zdzieraków, stąd też pełen zachwyt nad tym kosmetykiem, delikatnym aczkolwiek o wielkiej mocy olejków i soli :)
UsuńMoja skora woli peelingi cukrowe od solnych. Teraz mam jakis z Ziaji, niby bez parafiny ale cos slabo sciera.
OdpowiedzUsuńMoim ulubionym zdzierakiem jest peelinh pure cocount (tani, bo kupowalam za 2 euro) u nas sa podobno dostepne w leclercu.
A zapachu zurawiny w kosmetykach nie lubie, ogolnie ostatnio strasznie jestem wybredna jesli o te kwestie chodzi, to za slodkie, to za takie:P
Ten nie jest typowo żurawinowy, ma za dużo olejków i soli, aby tylko tą woń było czuć. Naczynka na nogach nie pozwalają mi na typowe, ostre peelingi. Zadowalam się w pełni takimi :) Twojego ulubieńca nie znam, w leclercu z ponad rok temu byłam :P
UsuńOhhh po prostu uwielbiam żurawinę w kosmetykach <3
OdpowiedzUsuńTo Cię pokuszę niebawem jeszcze bardziej :D
Usuń