Też macie taki sajgon? Czy tylko ja potrafie mieć pulpit zawalony tak, że kilka plików wychodzi poza jego obszar?
Ale po kolei;
Poznań
To było tak dawno, że dni mi się zacierają aby napisać coś więcej. Zanim wyjechaliśmy na wakacje, postanowiliśmy pozwiedzać trochę Polskę. Odświeżyć stare miejsca. Myśli wskazują tylko pięknie chwile, przypominają jak było przemiło i smacznie. Weekend spędzony w Poznaniu, scalił się w jeden dzień; krzywym okiem kunsztowałam ich wyśmienitego piwa w Brovari, z przerażeniem stwierdziłam, że mi smakuje i mogłabym wypić więcej. Miejsce, rynek, ludzie tak mnie zafascynowali, a ich smakołyki! Coś niesamowitego. I ten porządek, ład i prostota tego miejsca, brak błądzenia i rozbudzania w sobie złej energii. Czułam się jak w swoim kochanym mieście, bez tych szalonych korków. Tak, mogłabym tam zamieszkać.
Deser, który rozpieszcza nasze podniebienie. Truskawki w mrożonej czekoladzie, w upalny dzień były czystą przyjemnością. Przepyszna gałka lodów truskawkowych schowana w środku, miłą niespodzianka!
Kraków
Od zawsze chciałam aby Kraków był moim drugim domem. To nie było jednak marzenie, tylko pragnienia. Pragnienia bywają złudne, więc korzystam tylko z okazji i bywam u prababci, rodziny czy po prostu spędzamy weekend w hotelu. Wiązałam z tym miejscem swoją przyszłość, widziałam siebie nieraz jako studentkę ASP - dziś jednak cieszę się, że zostałam w domu. Kraków tego lata mnie przeraził. Zdziwił mnie ten popęd ludzi, zniesmaczyło nieprzykładanie się do tego co robią. Uliczny hałas i krzyki.
Niby normalnie, przecież sama mieszkam w dużym mieście; ale jednak w mojej pamięci był ten lepszy, piękniejszy Kraków, pozostał niesmak, zasiał rozczarowanie.
Zatłoczony Wawel zatrzymał się w czasie. Mimo kilkaset stópek deptających po tym samym chodniku w jednym czasie znaleźliśmy miejsce na ławce z widokiem na miasto.
Po raz pierwszy byłam w Krakowie w ogrodzie botanicznym. Nie będę ukrywać, że mając zajęcia w swoim mieście w tak pięknych miejscach, oczekiwałam coś podobnego/lepszego. Jaka była moja mina ciężko opisać. Mimo bólu architekta patrzącego na stylistykę tego miejsca, humor i radość nie opuściły. Przecież to było tylko miejsce, a najważniejsze w tym wszystkim jest spędzanie czasu. Razem.
Po miłym dniu najczęściej jadłabym w jednym miejscu. Sieć pizzerii Chata Pizza w Krakowie otworzyła mi oczy, wyznaczyła ideał pizzy wyśmienitej. Skutkuje to faktem, że pizze zaprzestałam jadać. Mam tylko smaka na tą z Krakowa, gdzie na jednej połówce mamy ucztę chłopa z oscypkiem, a na drugiej klimat grecki. Połączenie przypadkowe, z racji tego, że sieć pizzerii nie ma dostosowanej strony internetowej do smartfonów, połowy składników nie widzieliśmy. A przecież ja oscypków nie cierpię, to w życiu bym takie pizzy nie zamówiła. Jakie to przekonania bywają złudne, skoro to właśnie ona stała się moją ulubioną
Spontaniczne wyjazdy mają to do siebie, że nie zakładamy jakie mają być. Nie ma rozczarowań. Zawsze jest wspaniale, wesoło, z tysiącem zdjęć, pięknych chwil.
Jak wspaniale jest cieszyć się życiem!
Sliczne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńBardzoooo lubię tego typu spontany,trochę ci zazdroszczę ;)
Ps. Tez mam bałagan w komputerze i ciagle się zbieram by coś z tym zrobić,ale jakoś czasu nie ma.
Sciskam
Dziękuję :)
UsuńDla mnie to wspaniała forma zatrzymania chwil, przejrzysta i piękna. Pamięć czasami potrafi zawodzić, zdjęcia nigdy.
U nas to normalne. Mieliśmy być w Zielonej Górze, wylądowaliśmy w Poznaniu, a kilka dni później na A4 w drodze do Krakowa byliśmy. Czasami się śmieję, że życie na walizkach nam nie straszne :D
Szkoda, że nie wiedziałam, że byłaś w Poznaniu, pokazałabym fajne miejsca i pewnie byłby czas na wspólną kawę :) Następnym razem daj znać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Z tego co pamiętam miałaś wtedy ślub, nawet nie było mi w głowie zawracanie Tobie czasu ;) za propozycję dziękuję, będę pamiętać na przyszłość! Ściskam :*
UsuńTo czekam kochana na odwiedziny :)
Usuńmam rzut beretem do Krakowa i mieszane uczucia ..., z jednej strony mnie zachwyca i lubię te tłumy ludzi i turystów, a czasem tego nie znoszę! Do tego kojarzy mi się ze znienawidzonymi, cotygodniowymi wyjazdami na aplikacyjne zajęcia (szczególnie męczące były zimą ehhh). Podobnie mam niestety z Wrocławiem, w którym trochę mieszkałam, choć teraz chętnie bym się tam wybrała rekreacyjnie w stare kąty :P
OdpowiedzUsuńRozumiem Cię. Może to jest to, że sama mieszkam na obrzeżach Wrocławia. Nie straszny mi ten hałas, mam sporo zieleni wokół, trasy rowerowe, do biegania, wszystko co dusza zapragnie. Co chwile jakieś kąpieliska. A w Krakowie jest takie miejsce oprócz typowego Aquaparku? Są dzielnice pełne domków jednorodzinnych, ale gdzie ta rekreacja? Gdzie Ci ludzie tą energię spożywają? Gdzie te parki, piękne zielone, malownicze ścieżki i porządek miasta?
UsuńUwielbiam patrzeć na Twoje relacje z podróży, bo nie dość, że zawsze można liczyć na piękne zdjęcia, to jeszcze zachęcające opisy :) miałam w planach również wrzucać swoje wyprawy na bloga i może w końcu się to ziści. Póki co powoli zabieram się do życia po prawie 2 miesiącach spędzonych na wsi... Swoją drogą niesamowite jest to, jak czas spędzony bez łazienki z bieżącą wodą i bez możliwości robienia makijażu i strojenia się wpływa dodatnio na takie zachcianki. Jak wrócę z gór w okolicy września, sprawię sobie paletkę Sleeka i będę się uczyć malować od Ciebie, póki co zamawia mi się bronzer w kuleczkach z Avonu (wspomnienie dzieciństwa :D).
OdpowiedzUsuńOstatnio również mnie natchnęło, żeby posprzątać w komputerze, bo miałam kilka folderów o tej samej nazwie, z podobnymi plikami w środku, mnóstwo dubli i bajzlu, ale ogarnęłam! Trwało to chyba ponad godzinę, ale warto było! :D
Dziękuję za te ciepłe słowa. Staram się jak mogę, chcę mieć co wspominać, kiedyś komuś coś pokazać. Chce mieć te pamiątki z życia codziennego jakże niebanalnego. Może nie mam tempa Spidermena i nie wrzucam wszystkiego od razu, może tworze tasiemce z postów... ale ciesze się, że je tworzę :)
UsuńSzykuję tego psota włosowego, a Ty znowu mnie natchnęłaś! Makijaży dawno nie było, trzeba coś nadrobić... nowa paletka Diora czeka :)) ale ja to teraz taka minimalistka jestem, gdzie w to słońce chodzić w mejkapie, musiałoby mnie srogo przygrzać :D Ciebie rozumiem, bo wyjazdy do babci na wieś tak własnie spędzam. Natura, natura, natura. Woda źródlana na twarz, włosy, ciało. Raj!!
Porządki jak i w życiu tak i w przedmiotach użytku codziennego dla mnie są ważne. I tak jak kuchnie mogę sprzątać 3x dzienne, tak do ogarnięcia kompa nie ma na mnie mocnych... :D
zdjęcia wspaniałe, i te pyszności :)
OdpowiedzUsuńOgród Botaniczny w Krakowie to porażka, byłam niedawno i strasznie się rozczarowałam. Porównując z tym z Wrocławia! nie ma porównania ;)
OdpowiedzUsuńNieswojo sie czułam pisząc źle o Krakowie. Ale od razu mi lepiej ;) Wrocławski uwielbiam i przez pryzmat jego, niestety patrze na inne. Pozdrawiam :))
UsuńEch, jak ja tęsknię za Poznaniem...spędziłam tam najlepsze lata życia, czyli lata studenckie (oby jednak przyszły jeszcze lepsze ;)). Póki co jednak to w tym mieście przeżyłam najlepsze chwile i zawsze będę wracać do niego z sentymentem, mam nadzieję, że trafi się niedługo jakaś okazja :)
OdpowiedzUsuńPoznań ma coś w sobie. Sama przeglądam uczelnie i ich oferty. Rozmyślam nad tym miastem, bo zauroczył mnie sobą. Dobrze, że masz te wspomnienia, piękne chwile :) mam nadzieję, że w Twoim życiu będzie ich więcej. Buziaki :)
Usuń