przez 3/4 życia obgryzane, wspomagane żelem w okresie mody na długie, idealne szpony.
Zmądrzałam z czasem, komentarze stylistek potwierdzały "taka piękna płytka..."
Ja tam w niej nic nadzwyczajnego nie widziałam, ale skoro ludzie tak gadają, coś w tym musi być pomyślałam. Postanowiłam zawalczyć o swoje paznokcie, naturalne długie i zadbane. 5 lat temu przerobiłam wszystkie możliwe odżywki na rynku, i jeśli teraz mi nie wierzysz, to niestety musisz na słowo; nie posiadam dowodów innych niż kilkanaście postów na wątku o naturalnych paznokciach, gdzie dziewczyny wspierały i doradzały.
Z cienkimi jak papier, bezkształtnymi, chropowatymi paznokciami przyszło mi się zmierzyć. Ale dla mnie to było wyzwanie, nie brałam pod uwagę porażki. Dla mnie cel był jeden - długie i zadbane paznokcie. Dokonałam go przy Herome, od prawie 2lat wychwalanej tutaj przeze mnie.
Co się stało, że nie kupiłam kolejnej buteleczki Herome?
Zachęcam poświęcić kilka minut na przeczytanie tego co mam do powiedzenia, aby zrozumieć mój wybór.
W każdym mailu napisanym do mnie w tej tematyce, polecałam Wam z całego serca odżywkę Herome. Z doświadczenia wiedziałam, że jest to niezła torpeda, która czyni cuda z paznokciami.
Mi przeszkadzały w niej tylko dwie rzeczy, dwie które niestety rozłączyły nas. Aczkolwiek, będę ją wspominać z sentymentem bo to dzięki niej, wyhodowałam paznokcie niczym najtwardsze tipsy.
Zdrowe, piękne, długie o jakich marzyłam.
Pierwszym powodem zmiany odżywki był subiektywny, zdaję sobie z tego sprawę - zapach. Tak jak na początku (przez 1,5roku znosiłam go dzielnie) byłam w stanie niezłe katusze przejść, aby osiągnąć cel, tak jak miałam go już długi czas osiągnięty zaczęłam rozglądać się za innymi produktami na rynku. Zapach - w moim odczuciu smród Herome jaki funduje, dusił mnie, wywołując zawroty głowy, migreny. Stało się to na tyle uciążliwe, że nie miałam ochoty malować paznokci.
Po drugie, frustrowało mnie szybkie gęstnienie odżywki w butelce. Mimo największych starań w przechowywaniu produktu, ona w połowie użytkowania robiłam się gęstsza i gęstsza. Pod koniec ciągnęła się niczym glut, a ja się krzywiłam na samą myśl użycia jej. Zniechęciło mnie to do tego stopnia, że zdesperowana pobiegłam do Douglasa, kiedy z braku stosowania odzywki (Herome i Peggy Sage rzuciłam w kąt za ten smród co mi serwowały) i wzięłam to co na KWC było tak pięknie opisywane.
Ekspedientka (piękna kobieta, ja nie wiem skąd oni tam takie cuda natury biorą) przekonała mnie do wydania 70zł na odżywkę bardzo szybko - pokazała swoje długie, piękne paznokcie. Dowiedziałam się, że stosuje ją od miesiąca i nic jej nie zgęstniałą. To było coś nowego i przyznaje dla tego faktu ją kupiłam.
Dziś mogę powiedzieć, że jest to fenomenalna odżywka do paznokci. Najlepsza jaką do tej pory testowałam. Absolutnie wszystkim mnie zachwyca. Zaczynając od konsystencji, rzadkiej, lejącej się, bez koloru, szybkoschnącej, nie gęstniejącej oraz nie śmierdzącej, kończąc po wygodne opakowanie z przyjaznym w użyciu długim pędzelkiem. Odżywka ta nie ma wad, innych niż dla naszego portfela.
Oczy nie łzawią, głowa nie boli, chociaż najpiękniej to ona nie pachnie, ale przynajmniej nie dusi, i co najważniejsze - działa! Jest w stanie utrzymać moje paznokcie w takiej długości jaką lubię najbardziej.
Wyleczyła w mgnieniu oka rozdwajanie się paznokci , a już w pierwszych dnia użytkowaniach czułam ogromną różnicę wzmocnienia płytki. Micro Cell 2000 regeneruję, odżywia, wygładza płytkę.
Mimo tak spektakularnych efektów, nie jest to odżywka którą można przedawkować, nie wysusza płytki jak i skórek wokół. Pielęgnuje, odżywia, dba jak na porządny kosmetyk przystało.
Stosuję namiętnie przed położeniem kolorowego lakieru. Dwutygodniową kuracje wykonałam od razu po zakupie odżywki. Rozpoczęłam kurację zgodnie z zaleceniami - pierwszy dzień jedna warstwa, drugi dzień kolejna warstwa, trzeci dzień zmywamy wszystko i nakładamy od nowa. 3 tygodnie wystarczyły w zupełności aby odbudować braki spowodowane z mojego kaprysu. Koniec z zadzierającymi i rozdwajającymi się paznokciami, miękkimi jak papier.
Muszę jeszcze napisać, że podczas błogiego lenistwa na wakacjach, zapomniałam zabrać jej ze sobą, a słona woda w morzu szybko żegnała mój manicure i przyszło mi pierwszy raz w życiu kłaść lakier solo, bez podkładu. Mimo godzin spędzonych w wodzie, na słońcu, w wakacyjnym szaleństwie wróciłam do domu z paznokciami dłuższymi o 4mm, bez skutków ubocznych, a lakier zmieniałam kilkakrotnie. Coś niesamowitego. Tkaiej mocy to nawet Herome nie ma.
Dla mnie jest odkryciem 2013r. a fakt zużycia jakie prezentuję na zdjęciu, jest kroplą w morzu patrząc na cenę produktu; spokojnie wystarczy mi jeszcze na 4-5miesięcy użytkowania.
Dziewczyny, warto zainwestować w Micro Cell 2000 Nail Repair, nie ma sobie równych! Jeśli masz ochotę piać z zachwytu patrząc na swoje paznokcie, a nie zielenieć z zazdrości patrząc na koleżankę obok... nie ma nad czym się zastanawiać, Douglas ma długie godziny otwarcia
Z całego serca polecam!
Chyba będę musiała w nią zainwestować, bo tak jak Ty bardzo długo obgryzałam i teraz moje paznokcie są strasznie cienkie i kruche :(
OdpowiedzUsuńbardzo ją lubię choću mnie nie do końca poradziła sobie z rozdwojonymi końcami ;)
OdpowiedzUsuńTwoje paznokcie wygladaja swietnie :) moje tez urosły ale wlasnie jedeny mi pekl :/ musze go skleić bo obcinac jeszcze nie chce ;) Musze poszukać tej odzywki na necie może u mnie tez się spisze :)
OdpowiedzUsuńMi sie kruszyc zaczely po Peggy Sage, wrocilam do Herome, ktora mnie poratowala, ale zaczely mi sie rozdwajac paznokcie i tutaj Micro Cell mi pomogla. Ona dziala, ale nie przesusza paznokci, dzieki czemu nie krusza sie i nie lamia. Przy mojej dlugosci latwo to mozna sprawdzic :)
Usuńmuszę zatem w nią zainwestować, podreperowałam paznokcie Sally Hansen, ale to nie jest to co bym chciała :O
OdpowiedzUsuńZ SH zaczelam przygode w walce o ladne paznokcie :) bardzo lubilam niebieska, nawilzajaca i wzmacniajaca w buteleczce. Do krotkich paznokci mysle, ze wystarszy. Jednak kiedy mamy wieksze oczekiwania, warto siegnac po wiekszego killera :D
UsuńJa zachęcona Twoimi opiniami kupiłam ponad miesiąc temu Herome i bardzo mi pomogła :) Teraz już zostało jej tylko trochę na dnie, zgęstniała już bardzo mocno. Raczej do niej nie wrócę, ale przynajmniej pomogła mi się uporać z problemem :) Muszę Ci podziękować za polecania Herome, bo gdyby nie Ty, nie wiedziałabym o tej odżywce :) Myślę, że następnym krokiem będzie właśnie Micro Cell,bo już wiele świetnych opinii na jej temat czytałam :)
OdpowiedzUsuńBo Herome to swietna odzywka, zdania o niej nie zmienie. Wyprowadzi na prosta kazde paznokcie. Wiem tylko, ze siegajac po 8butelke i mysl, ze znowu zgestnieje po 2mc, czas bylo cos zmienic. Wydalam wiecej pieniedzy na nowa odzywke, ale tez dluzej mi posluzy. Nie zaluje decyzji, a Micro Cell zapracowala sobie na te poematy :P
UsuńP.S dziekuje za poprawienie mnie w nazwie ;)
Rowniez bardzo ja lubie i wlasnie zaczelam kuracje bo od jakiegos czasu odpuscilam dbanie o dlonie i zaczely sie lamac i rozwarstwiac (paznokcie, nie dlonie:))/
OdpowiedzUsuńwłaśnie muszę sobie coś kupić, ostatnio paznokcie mają się ok ale od czasu do czasu jakiś pęknie :/ strasznie tego nie lubię
OdpowiedzUsuńwow ale długie pazurki widać że maja grubą płytkę i są mocne ;)
OdpowiedzUsuńtwoje paznokcie wygladaja,az nie naturalnie :) Sa sliczne
OdpowiedzUsuńUff, myślałam że będziesz kolejną osobą, która posądzi mnie o sztuczne paznokcie :P na szczęście ostatnie dwa słowa weryfikują Twój ton wypowiedzi :)
Usuńjuż ją chce !!!!
OdpowiedzUsuńa paznokcie... wow !!! ja mam tak krótkie że nie wyobrażam sobie takiej długości <3
Zauważyłam że robisz także makijaże.. :) dlatego zapraszam do konkursu makijażowego na moim blogu :)
UsuńTo są twoje pazurki ?! ;O omg jak bym zobaczyła je na ulicy od razu pomyślała bym że są sztuczne. Cudne są, ja od zawsze mam problem z zapuszczeniem paznokci :( mam strasznie krótkie i kruche :/ ale chyba jednak zachęciłaś mnie i wypróbuję to cudeńko :)
OdpowiedzUsuńOne są zabójcze, kiedy trafiłam na Twojego bloga dałabym sobie rękę uciąć, że to żele! I nie miałabym ręki! Są gusta i guściki,ale mimo wszystko gratulacje i najważniejsze, że cel osiągnięty :) Ja też walczyłam parę lat o piękne paznokcie, kilka dobrych odżywek po dłuższym stosowaniu zachowywały się jak zwykły lakier bezbarwny i szlag trafiał ;) Teraz mam swój hit i jak mnie zawiedzie (tfu tfu!) to tylko nadzieja w microcellu! :D Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńCoraz więcej dziewczyn na szczęście dba o swoje paznokcie. Czy długie czy krótkie - moim zdaniem najważniejsze, że piękne. Ciesze się, że nie ingerujesz w moje gusta, każdy nosi to co lubi ;) Nawet ostatnio zmierzyłam się z krótszą długością i uświadomiłam sobie, że okej mogą być, ale na zero to ja nie lubię wyglądu swoich dłoni. Moja płytka wtedy traci dużo na uroku.
UsuńA można wiedzieć co to za hit? :)
Ostatnie zdanie jest najlepsze: "Douglas ma długie godziny otwarcia" :)))) Kochana, przekonałaś mnie!!! Cieszę się, że po zakończonej kuracji można stosować ją jako długo?? Już cały czas??
OdpowiedzUsuńHehehe, taka prawda, nie ma już wymówek :D
UsuńStosuję ją jako baze pod każdy kolor, zawsze. Właśnie dobijam dna buteleczki, nic nie zgęstniało, nic się nie zmarnuje. odżywka nadal jest tak samo skuteczna, a ja się dziwie, że pierwszy raz zużyję odżywkę do końca ;) zawsze mi gęstnięć zaczynała w połowie, z innych firm. Wybieram się niebawem po drugą buteleczkę ;)
Właśnie będę ją testować - Twoja recenzja natchnęła mnie optymizmem:).
OdpowiedzUsuń