piątek, 26 kwietnia 2013

O realizacji siebie...

Między jedną ustawą, a drugim projektem. Trzema książkami o prawie, a kolejnym projekcie.
I tak w kółko. Rozpędzam się mimowolnie, bo to jest coś co kocham. Bez czego nie chcę żyć. Chce kolorować ten świat.
I cztery oczy mi potrzebne i dwie ręce sprawne i czysty umysł mimo małej ilości snu, bo myśli gonią, a czas pędzi, a wszystko to trzeba utrwalić i przenieść na papier.
Skręcona szyja, nadwyrężony bark? Leczę szczęściem.
Bo, przecież są ludzie co nóg i rąk nie mają, a świat zdobywają.
I trzeba jakoś żyć, nikt za nas tego nie zrobi.
I wszystko miałoby swój bieg prawidłowy, gdyby nie fakt, że niebawem koniec tego wszystkiego.
Sielskie życie studenckie.
Ale ja tak lubię ten zapiernicz, ten pot i łzy wylewany do ostatnich sił, i to zadowolenie z siebie, kolejne doświadczenie tworzy mnie.
Bywają gorsze momenty - które dodają skrzydeł. Chcę się rozwijać. Odkrywać siebie wciąż.
W tym codziennym życiu nie zatracić się. Nie przeżyć go byle jak, na opak, od tak.
Pamiętać o szczęściu za rogiem, nie gonić króliczka w ślepej uliczce.
I dbać o siebie, wewnętrznie w nadmiarze.
Fundując sobie poczucie własnej wartości, spełnienie marzeń, spokój.

Osładzać sobie życie wciąż.



6 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Jasne, z każdą chwilą :D ortopedę mam na czerwiec, nic innego mi nie pozostało :D

      Usuń
    2. Polska służba zdrowia czyni nas z każdym dniem większymi optymistami :) polecam przejechać się na pogotowie z jakąś pierdołą i popatrzeć, jacy ludzie w kolejce czekają. Kiedyś tak pojechałam, bo coś ze stopą miałam, pewnie bym gips dostała, gdyby nie to, że ozdrowiałam w kolejce - laska z wypadku czekała tam 6h, siedząc na podłodze, więc nie miałam wyboru chyba.

      Usuń
    3. Tylko, że ja też byłam po wypadku samochodowym i czekałam 5h. Kiedy północ na zegarku dochodziła chciałam już wrócić do domu, bo już padałam z tego bólu i zmęczenia. Na szczęście jakieś siły pozwoliły mi tam wytrwać i nie skończyło się zbagatelizowaniem problemu, jak się później okazało dość poważnym. Śmiejemy się z S. bo on jak jedzie do szpitala, to już jest wypruty energetycznie i tylko patrzymy czy telefony mamy w pełni naładowanedo gier :P

      Usuń