O szczesliwej 5tce Diora!

Pod koniec czerwca nabyłam pierwszą paletkę klasycznych cieni Diora. Cena do przełknięcia stała się przy okazji wyprzedaży w Douglas; oczy mi się świeciły mocniej i mocniej do tego zestawu kolorystycznego.

Green Design oznaczony numerem 408 wykorzystałam do makijażu w konkursie u Agaty.
Debiut 5tki Diora okazał się wygraną. Nie ukrywam, że w konkursach to ja rzadko biorę udział, musi mnie coś skusić w tym wypadku był to zestaw Benefit (High Beam i Sun Beam <3), który niebawem trafi w moje zgrabne rączki. Podekscytowana w ciągu dalszym, pokazuję co stworzyłam i z całego serca polecam 5tkę, która zdobyła uznanie KWC juz dawien dawno i skradła moje serce nie bez powodu.

Green Design  5-Colour Designer zawiera: 
1- błyszczącą bazę
2 i 3 - satynowo-metaliczne cienie:
4 - rozświetlacz z milionem iskrzących drobinek
5 - matowy eyeliner

Granatowa kasetka, schowana w welurowej saszetce, zawiera duże lusterko oraz dwa podwójnie zakończone aplikatory, w tym jedna końcówka służy do nakładania linera. 

Dla jednych zbędna rzecz, a ja przyznaję, że zaryzykował i ten debiut zaliczyłam bez pomocy innych pędzli, tylko w całości tym co zaoferował Dior. Nie uważam aplikatorów za zbędne narzędzia, mi pomogły stworzyć ten makijaż. Brzmi nieprofesjonalnie, jednak efekt tego nie zdradza. Przyczepić mogłabym sie do linera, którym trzeba się nieźle namachać aby coś było go widać na powiece. Swoją kreske poprawiłam grafitowym cieniem. Same cienie idealnie łączą się ze sobą na powiece, nic się nie osypuje w trakcie tworzenia makijażu jak i jego noszenia. Nie wchodzą w załamania, nie ma mowy o rolowaniu. Trzymają się cały dzień, testowane w deszczową porę pokazały co potrafią. A kolory? Same popatrzcie :)

Myślą przewodnią konkursu był makijaż rozświetlający. I tak bym podsumowała cienie Diora. Kolory są na tyle żywe i iskrzące, że ciężko stworzyć coś nie przykuwającego uwagę. Drobinki zawarte w rozświetlaczu, są najpiękniejszymi drobinkami jakie miały przyjemność nosić moje powieki.