Czasami człowiek wybiera sobie trudną podróż, tą z serii życia codziennego, nie zdając sobie sprawy jak zaniedbał i zapomniał o sobie psychicznie. Poczucie pustki, bezradności żalu, strachu i poczucia winy - znacie? Kiedy los obdarowuje nas szeregiem niepowodzeń, człowiek zaczyna przeistaczać się w kłębek nerwów. Bądź jak kto woli - gąbkę chłonąca wszystko co złe.
*Daję co mam*
I zamiast potocznego pocieszania, mówienia "będzie dobrze", szczególnie w sytuacjach kryzysowych, kiedy to człowiek myśli, że popada w jesienną chandrę a kolejna migrena jest po prostu skutkiem przemęczenia... Czas sobie uświadomić, że nasz organizm to skarb, i nikt nie wie lepiej od niego co lepsze jest dla naszego zdrowia. Idąc tym tropem, tylko prawdziwe wsparcie, które niesie ze sobą sztukę okazywania empatii i chęć zrozumienia drugiego człowieka jest w stanie wnieść sensowne wnioski do naszego postępowania, nawyku życia.
*Posłuchaj ciała*
Nie jesteśmy robotami, aby działać automatycznie. Życzliwość, bliskość, zrozumienie...staje się tak zaskakująco obce, kiedy to przez ostatni czas odczuwaliśmy na ogól jeden wielki ścisk w gardle, naszym życiu jak i ruchach. Spowolnione tempo, niechęć i brak chęci do uczestnictwa w życiu codziennym, to biologiczna czerwona lampka naszego organizmu. Przyzwyczajenie się do owego stanu i trwanie w nim, to zafundowanie sobie wyzbycia się emocji, uczuć, pragnień, marzeń.
*Jestem z Tobą*
Pomaganie to stan gotowości, otworzenia się na potrzeby innych ludzi, a przede wszystkim sztuka zrozumienia emocji cierpiącego.
I zamiast patrzeć się biernie na najbliższe nam osoby, co gorsza nas samych tkwiących w tym nostalgicznym stanie; Często osoby w wyższym wykształceniem, zamężne aczkolwiek smutne jak i te szalone, biegnące przez życie, co zdania poprawnie skleić nie potrafią na opisanie swojego dnia wczorajszego - przypomnijcie sobie prawo fizyki, a dokładnie drugą zasadę dynamiki Newtona:
Jeżeli na ciało działa siła, to porusza się ono ruchem jednostajnie przyspieszonym z przyspieszeniem wprost proporcjonalnym do tej siły i odwrotnie proporcjonalnym do masy ciała.
Jesteście świadomi od kiedy tą wiedzę posiadacie?
*Dając, otrzymujemy*
Wszystko to uświadomiłam sobie w miniony weekend i nie wstydzę się o tym pisać.
Czysty dowód, że pomaganie to nie strata energii, wypruwanie żył i stawanie na głowie, aby tylko pomóc. To spokojne trzymanie za rękę, owocuje zdwojoną siłą. Niesamowitą dawką energii, gdzie życie nie tworzy już granic.
Nim skończyłam pisać o Rossmannowskiej promocji w sobotę, w międzyczasie pakowała walizkę.
*Karpacz zauroczył mnie na nowo*
*Przepyszna kolacja i emanowanie pozytywną energią gwarantuję gościa między nami*
Te koty to chyba czują, że mamy słabość do nich
*Zwiedzanie na Misia*
Efekty wieczornego spaceru w ciszy i spokoju; rozmowy przyprawione dawką śmiechu, świadomość obcowania z naturą, gwarantuje najszczerszy *uśmiech na świecie*
Niesamowity blog, emanujesz ciepłem, a zarazem poruszasz tematy, na które nie każdy blog stać.
OdpowiedzUsuńMiło się Ciebie czyta.
Dziękuję :)
Usuńswietna fotorelacja mam nadzieje ze kiedys tez tam bedzie mi dane sie wybrac :)
OdpowiedzUsuńPolecam, naprawdę warto :))
UsuńKarpacz absolutnie uwielbiam <3
OdpowiedzUsuńZwiedzanie 'na Misia' rządzi, a ja jak widzę góry to od razu mogłabym pakować walizki.
Sądząc po zdjęciach to był piękny czas, a w takich momentach to zdecydowanie trzeba cieszyć się chwilą, która trwa.
Dziękuję :)
UsuńŁapałam te piękne chwile, widoki ile się da. Spokojnie mogłabym tam zamieszkać ;)
Dziękuję :)
UsuńŁapałam te piękne chwile, widoki ile się da. Spokojnie mogłabym tam zamieszkać ;)
miś wymiata!!
OdpowiedzUsuńRobi szał :D
UsuńUwielbiam Karpacz, ma swój urok. Też mogłabym tam zamieszkać. Widzę, ze zwiedzanie na misia robi furorę :)
OdpowiedzUsuńcudowne zdjecia:)
OdpowiedzUsuń