poniedziałek, 22 października 2012

Spacerem przez życie...

...i to jakim 


Ślęża - Sobótka;  Najwyższy szczyt Masywu Ślęży i całego Przedgórza Sudeckiego, wznoszący się na wysokość 718 m n.p.m. Mimo niewielkiej wysokości bezwzględnej, masyw ma imponujący wygląd ze względu na znaczną wysokość względną (ponad 500 m[4]). Ślęża należy do Korony Gór Polski, Korony Sudetów Polskich i Korony Sudetów.

Brzmi banalnie, prawda?


Co z tego, że kondycje mam zerową, a na Ślęży byłam ostatni raz jako przedszkolak;
Przecież tam każdy daje rade, sama jako 5latek zasuwałam pod górę, aż mi się uszy trzęsły 
Ledwo co na nogi stanęłam, a już szczyty zbywałam, a co!

Przywitała nas ferajna kociaków...
Kocham koty, nie trudno się domyślić jakiego miałam speeda do nich;

Szybko jednak coś mi nie pasowało...
po 1 - wszystkie rudzielce to lenie, a ja się łudziłam, że tylko moje są jakimiś wybrakami 
ciągle ta sama pozycja - w jakiej go zastaliśmy, w takiej opuściliśmy;


po 2 - skoro im się nawet nie chciało bawić...to znaczy, że życie tam musi być ciężkie 


po 3 - co Ty tu robisz kobieto ...


Ano nie wiele, udaję, że moja kondycja nie jest taka zła na jaką wygląda 
Czarno-własno-czerwony szlak okazał się gorszym wyzwaniem niż zdawaliśmy sobie sprawę;
Doprawiony dawką śmiechu, tonącymi nogami w liściach i w tym przypadku tonący chwyta się gałęzi, trawy, cokolwiek co nawinie się pod rękę, zatankowało organizm najszczerszą energią na świecie;


I tym sposobem nasze skróty okazały się nadprogramową trasą... bylo warto!


Czyste powietrze, wypocenie, wyśmianie i wyrzucenie z każdym krokiem pod górę toksyn, pozwoliło organizmowi na więcej...
Droga powrotna była piękna, kamienista idealna do truchtu i taka formę też przybrała 


Radość i satysfakcja  a zarazem zmęczenie opadło, kiedy to nasza stopa ujrzała asfalt, ale nie ten gdzie mieliśmy samochód, tylko ten gdzie był napis "Sulistrowiczki".
Jaką macie teraz minę? Gwarantuję, że ja miałam sto razy gorszą, kiedy to gps pokazał, że do Sobótki jest 9km asfaltem, a górą 6,5km 

Godzina 17.30, wskakujemy do lasu, jakkolwiek to brzmi, mój skok przez rów spokojnie mógłby konkurować z Ninja 

Morał z tego taki, żyjemy, mimo że droga powrotna była w napięciu, stresie i ciągłej walce ze zmęczeniem,
a zarazem w moim przypadku - wykazanie się czystym umysłem i nie wpadnięcie w panikę, kiedy to słońce poszło spać, a my o latarce szukamy szlaku, w akompaniamencie natury wieczorową porą - bezcenne.

Nie zawsze droga łatwa, jest lepsza.

Dzisiaj szybki napad na Naturę i Reserved (o dziwo, coraz częściej znajduję tam swoje rozmiary i coś co po prostu mi się podoba!)


T-shirtu nie muszę tłumaczyć. Grafitowy z srebrnymi napisami - lubię takie i urzekł mnie od razu. 
Uniwersalny, do codziennego stroju...ale wiecie, moja wyobraźnia z prędkością światła powędrowała o krok dalej i zestawiła go z bordowymi rurkami, najlepiej woskowanymi, a to już dobrze nie wróży mojemu portfelowi 

Rozum rozumem, nogi i tak powędrowały do Natury, tako o niewinnie, z ciekawości, co tam nowego słychać. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie promocje przy szafie Kobo i cieniach - 208 Bronze, kolor który chodzi za mną od wiosny jak nie dalej.

Ląduje w koszyku, przy kasie jednak rozczarowanie, -30% na wybrane kolory, ale ekspedientka szybko proponuje mi zapasy w promocyjnej cenie 8,99zł z 13,99zł.

I masz Ci babo placek... niech ktoś mi narzeka na obsługę w Naturze, to wyobraźcie sobie, że dzięki tej miłej Pani nabyłam dwa najpiękniejsze odcienie na nadchodzącą jesień w cenie jednego.
205 Golden Rose + 208 Bronze = 17,98zł.
Prosty rachunek, jestem grosik na plusie, to chyba na szczęście (na następne zakupy)

Tak naprawdę pojechałam tylko do Vipery po puder sypki odbijający światło 


Dobranoc 

7 komentarzy:

  1. Wycieczka genialna :D usmaialm sie czytajac :D ja chyba bym sie poplakala i poddala... :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I nocowałabyś w lesie?;o ja na samą myśl, dostawałam powera, że hoho :D

      Usuń
  2. Ha ha wizyta w drogerii musi być;D
    Ile kiciusiów <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To na odstresowanie :D
      Ale tak na serio, to nie wiem jak przezwyciezylam zakwasy ;P
      Koty mile i leniwe, czulam sie jak u siebie :D

      Usuń
  3. O jej, no spacerowy maraton to był:) Dobrze, że dotarliście do domu i mimo wszystko mieliście dużo radochy:) Ale musiały być piękne widoki, do tego spadające liście...jej:) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah, dokładnie maraton :)
      Adrenalina z dawką śmiechu, niezła mieszanka, aczkolwiek nigdy więcej :D

      Usuń