poniedziałek, 8 kwietnia 2013

O nowej miłości szminkowej Rimmel Kate Moss

Zasypana przez Was mailami, pytaniami, troską o której w tym blogowym świecie nie miałam pojęcia, okazaliście ogrom pozytywnych uczuć, aż nie sposób o tym nie wspomnieć.

Szczególnie o Panu X., który z samej Korei pofatygował się z pytaniem "gdzie mnie wcięło?" 
wstyd było napisać, że nie daleko, jakieś 1,5m od komputera w książkach lub w dwu metrowym łóżku 


Z szalikiem na szyi, opowiem Wam dzisiaj o dwóch cudeńkach, nabytych w ramach promocji w SP, a sięgających rangi tych najwyżej usytuowanych, dziesięć razy droższych mazideł do ust.


Kolorów mamy kilkanaście do wyboru, jako że ja lubię kontrast wprowadzać na mej twarzy, dziwne by było, gdybym wybrałam delikatne kolory, które szkody na ogół nie zrobią. No, bo jak się ma szminka nude na zębach kontra strażacka czerwień? Takie wpadki spotykam dość często, ba! sama potrafię być ich ofiarą, dlatego z radością mogę napisać, że seria Rimmel Kate Moss, to coś niebywale trwałego, coś co nie jest chętne zwiedzania naszej połowy twarzy.


W swojej kosmetyczne posiadam dwa odcień, pierwszy o numerku 22 to czerwień z domieszką maliny.
Pod numerkiem 20 kryję się ostra fuksja, która urzekła mnie od razu, dokładnie czegoś takiego szukałam od kilku sezonów. Szminki cechują się kremową konsystencją, zachowują się tak samo, wiec jeśli inne kolory tej serii tak gładko i przyjemne suną po ustach, a później utrzymują się na nich przyzwoicie podczas picia i jedzenia, bez emigracji z naszych warg, to chyba odkryłam nową manie... 


*Najpiękniejsza malinowa czerwień pod słońcem...*



*I fuksja od której oczu nie mogę oderwać...*



*Ideały istnieją!*

21 komentarzy:

  1. 22 posiadam i kocham! Bardzo często się smaruję :)
    A tą 20stką tak mnie urzekłaś, że się właśnie zbieram do drogerii :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi się od razu oczy zaświeciły na jej widok w drogerii :P

      Usuń
  2. Piękne są kolory tych szminek, a na Twoich ustach prezentują się wprost bajecznie! Eh, zazdraszczam idealnego kształtu ust :)

    OdpowiedzUsuń
  3. jak pięknie! ale ładnemu we wszystkim ładnie!
    Fajnie, że wróciłaś :)

    OdpowiedzUsuń
  4. słyszałam same dobre rzeczy o tych szminkach

    OdpowiedzUsuń
  5. woooow! :-) czuję się skuszona! :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. O nie! Jestem już na minusie 50 zł, a Ty ze szminkami... Piękne kolory, ta fuksja mnie urzekła zwłaszcza, ciekawe, czy by mi pasowała. Póki co moja szminkowa historia jest bogata raczej w upadki niż we wzloty - a szkoda, bo okazuje się, że pasuje mi czerwień, której unikałam bez sensu i głupio.
    Miałam pomarańcz od Gosha - jest tłusta, zaraz wchodzi w załamania i wygląda paskudnie.
    Mam tinty z Maybelline - one się cudnie trzymają i za to je lubię.
    Mam tę grubą kredkę do ust z Inglota w kolorze krwisto czerwonym - miała być trwała i jest, ale tylko na brzegach warg, bo w środku szybko się zjada i wg mnie wygląda to idiotycznie. Może masz jakieś rady jako bardziej doświadczona? Marzy mi się niezjadalna czerwień...

    Ale mój ulubiony typ to szminka z Yves Rocher http://wizaz.pl/kosmetyki/produkt.php?produkt=29435 dokładnie ta, mam w kolorze arbuza. Trzyma się elegancko i jak schodzi, to ładnie - zostaje taki matowy kolor na ustach. Nie paćka się i - o dziwo - nawilża. Dziś rano byłam zdana na nią, bo zapomniałam pomadki, a to jedyne, co miałam w torbie. I nie zawiodła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fuksja nie jest zimna, sina jak to zazwyczaj te kolorki mają do siebie; bardzo, bardzo polecam, bo jest to unikatowy kolor, myślę, że większości typów urody pasujący, lecz obaw kobiet przed tym kolorem, przełamaniem się do testów, to kluczowa rola wyborów.


      Mi bardzo odpowiada Duraline z Inglota, jest to płyn utrwaljacy makijaż, i jak codziennie używam go do tworzenia kresek na powiekach, tak samo chętnie stosuję go na usta, szczególnie ważne dla mnie wieczory, kiedy pomadka musi trwać, a ja nie mam czasu na poprawki. I zawsze mi pomaga. Może i Tobie podpasuje? Koszt to ok.25zł, ale wydajne to to, jak diabli i ma wszechstronne działanie (podbija kolor cienie, eyelinery, szminki). Minusem jest fakt, że nie nadaje się do codziennego stosowania, u mnie przyczynia się do wysuszenia ust.

      Och arbuz! Ty to dopiero umiesz kusisz:P

      Usuń
    2. To jest myśl! Nie wiedziałam, że na usta też można to nałożyć :D Tinty z Maybelline też wysuszają usta, ale jakoś sobie z tym radziłam w zimowe dni - dawno się nimi nie malowałam. Odzwyczaiłam się od takich kolorów i teraz mam wrażenie, że mi nie pasują takie jaskrawe i sama nie wiem, co ze sobą zrobić, zimowy przymuł mi jeszcze nie przeszedł ^^

      Usuń
    3. Ale wiesz, że też tak mam :> w zimę może z 5x użyłam w intensywnym kolorze szminki, teraz od nowa zaczynam mieć fioła na ich punkcie :) duraline ma wszechstronne działanie, mam 3buteleczkę i nigdy z niego nie zrezygnuję, mistrz do tworzenia kresek na oku i podbijania koloru ;)

      Usuń
  7. WOW :D ale masz piękne USTA :D :))))))))) <3

    OdpowiedzUsuń
  8. No faktycznie dawno Cię nie było, ale skoro zaniemogłaś to jesteś usprawiedliwiona :P

    Kolory obłędne, zwłaszcza róż!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. obie piękne - 22 mam, a fuksja, no cóż - kusi!

    OdpowiedzUsuń
  10. Na odcień 20 "choruję" już dłuższy czas... Zdjęcia szminki na ustach kuszą mnie do tego stopnia, że przy okazji pierwszych zakupów w Rossmanie wrzucę ją do koszyka :P

    OdpowiedzUsuń
  11. Jakie piękne bardzo Ci pasują:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ta druga bardziej mi sie podoba:)

    OdpowiedzUsuń
  13. czerwien jest boska :) idealna dla Ciebie a nawet mysle ze I mi by pasowala :P

    OdpowiedzUsuń
  14. Piękne pomadki, piękne usta, piękna twarz, czego chcieć więcej?:)

    OdpowiedzUsuń