piątek, 23 sierpnia 2013

Letnia pielęgnacja: cera na 6!

Kiedy słońce pojawia się od czasu do czasu, temperatury nie fundują nam klimatu tropików dostrzegamy jak wyglądamy. Teraz nie mamy serca zwalać winy na temperaturę, skwar za oknem. Teraz staję się dziwię, że nasza cera wydala podwojoną dawkę sebum na czole czy brodzie, a policzki są suche jak wiór. A kiedy do tego dołożymy dyskotekę kolorów i wulkanów podskórnych na naszej twarzy... ciężko jest się cieszyć ostatnimi dniami lata. I to nie chodzi to jak wizualnie wyglądamy, bo społeczeństwo nie takie rzeczy widziało, aby się przejmować naszym pryszczem na nosie. Problem rodzi się w bólu, która skóra może nam zafundować. Zmianą pogody, opalaniem twarzy i efektach po. Co wtedy?

Biegiem do apteki, po żel silnie oczyszczający, maść wysuszającą bo przecież intruzów jakość trzeba się pozbyć. Temat wałkowany setki razy, ale ja się upierać będę i głosić ile wlezie, że najlepszym lekarstwem na ustabilizowanie cery jest nawilżenie. Od wewnątrz - dużą ilością wody, kompleksem witamin. I od zewnątrz- łagodnymi dermokosmetykami. Chociaż do skóry wrażliwej i alergicznej nie jednej z Was daleko, to jak inaczej nazwać to co się dzieję z naszą cerą po wakacyjnych wojażach słonecznych? Zrób szybko rachunek sumienia, usiądź ze szklanką wody i powoli zastanów się jak rozwiązać problem.


Sama do lata przygotowywałam się od wiosny, aby nie płakać we wrześniu i nie biec na złamanie karku do dermatologa. Wyjść z receptą i w aptece zbankrutować. Rozsądek i poznawanie swojej skóry dużo mówi, nasze ciało daje wyraźne oznaki kiedy cierpi. Czerwienimy się, wszystko nas swędzi lub jest ściągnięte.

Mój rytuał pielęgnacyjny jest prosty. Skuteczny, aż nadto. Efektami jestem zachwycona, dlatego pragnę się z Wami tym podzielić. Zapomniałam już dawno, kiedy ostatni raz moja cera przechodziła bunt. Dbam o nią tylko i wyłącznie tym co na zdjęciu. Odstawiając hormony w tym szalonym okresie, nie chciałam jej zbytnio nadwyrężać. Postawiłam na pewniaki i teraz żyję spokojnie. Z uśmiechem wciąż.


 Krok I:


Duet Cetaphil mam już nie pierwszy raz. Kiedyś nie dostrzegałam jego działania, czułam się niedomyta. Dziś, stosując minimalizm w pielęgnacji dostrzegam same zalety. Cetaphil emulsja micelarna służy mi do demakijażu twarzy, a zarazem mycia. Co prawda nie usuwa idealnie makijażu oka (wszystko zależy od naszego mejkapu, moich kruczoczarnych kresek żelem z inglota nie rusza nawet), ale do tego celu mam inny kosmetyk niezawodowny Garniera czy YR. Sprawdza się w oczyszczaniu twarzy z zanieczyszczeń, do porannej toalety. Konsystencja gęstego płynu o białym zabarwieniu. Jest delikatny i skuteczny. Tak samo jak balsam Dermporotektor, niby coś do wszystkiego a jakie wyśmienite. Cetaphil w swoich produktach jest bezzapachowy, niekomedogenny. Nawilża, koi, uspokaja, nie uczula. Sprawia, że cera jak i skóra ciała jest odżywiona, solidnie nawilżona. Mimo lekkiej konsystencji, zostawia delikatny film na skórze. Lubię go stosować na noc jak i na dzień, pod makijaż. Nigdy mi się nie zważył, a całe ciało go uwielbia, włącznie z delikatną skórą wokół oczu. Kosmetyki Cetaphil są zalecane po zabiegach medycyny estetycznej, kuracjach trądzikowych i dla najwrażliwszy cer. Nie zapychają nawet takiego wrażliwca jak ja. Zawdzięczam im wiele dobrego, to dzięki nim moja cera wróciła do siebie.
Jeden kosmetyk w zależności od apteki kosztuje 35-45zł/250ml. Biorąc pod uwagę wszechstronne zastosowanie i wydajność emulsji - 3 miesiące, balsamu - 4 miesiące, zbrodnią byłoby narzekanie.

Krok II:


W okresie letnim po płyn micelarny sięgałam często, ot tak dla ochłody, odświeżenia się, przy porannej toalecie zamiast emulsji micelarnej Cetaphil. Eucerin lubię za brak zapachu, brak lepkość, a przyjemne uczucie czystości. Do prawdziwego oczyszczania stosuje 2x w tygodniu na 3 minuty Savon Noir. Nie ma lepszego czyscidełka do cery, ciała. Rozbudzona skóra przez masaż, chłonie dobrocie czarnego mydła peelingującego. Stosuję jako peeling enzymatyczny na moją suchą cerę ta forma jest idealna. Zmywając go czuję tą niesamowitą czystość, wygładzenie, którego jeszcze żaden kosmetyk nie potrafił mi dać. Przy dłuższym stosowaniu na dobre poprawia koloryt skóry i rozświetla ją. Gołym okiem widać poprawę cery już od pierwszego użycia. Dogłębnie oczyszcza pory i zwęża je. Początkowo kilka wyprysków po zastosowaniu peelingu wyskoczyło mi, jednak po 2dniach nie było ani śladu. Produkt bardzo wydajny, odrobina na twarz w wielkości 3ziarenek grochu i trzy razy tyle na ciało, a ja nawet nie widzę ubytku. Nie którym może przeszkadzać zapach, mi sie kojarzy z płynem hamulcowym i tylko tyle. Nie przeszkadza mi, nie odrzuca mnie od niego, nie męczy mnie w użyciu. Dla mnie nawet ten zapach nie jest minusem, traktuję go neutralnie. Oczyszcza i nawilża, mistrz w swoim rodzaju! W planach mam zakup rękawicy Kessa dla podkręcenia efektów.

Krok III:


Kosmetyki Uriage wielbię nad życie. Maseczka nawilżająco kojąca AquaPrecis o lazurowym kolorze i zapachu iście wyśmienitym, rześkim i przyjemnym pisałam już nie raz. Doskonale nawilża, relaksuje cerę, likwiduje zaczerwienia, podrażnienia wywołane reakcja alergiczną na inny kosmetyk. Są dni kiedy odpuszczam sobie Cetaphil balsam Dermoprotektor na rzecz jej, zostawiam na noc, a rano budzę się z cerą jak po godzinnym rytuale w SPA.Zawarty w maseczce AquaPrecis innowacyjny kompleks H20 to połączenie niezwykłej siły minerałów, zawartych w Wodzie Termalnej Uriage z osmolitami organicznymi, aby intensywnie i natychmiastowo nawilżać skórę. Bez parabenów, nie uczula nawet okolic oczu, nie zapycha. Zakochana w tym zapachu, kolorze i kolorze będę kupować namiętnie wraz z niezawodną wodą termalną. Fakt, że nie trzeba jej osuszać, bogata w oligoelementy i sole mineralne (11 000mg/l), izotoniczna, o naturalnym pH,  przyczyniło się do tego, że od 2lat używam tylko jej, bo działa, a ja to sobie cenię.

Inna historia jest z nawilżenie okolic oczu. Przyznaje, że to dla mnie zmora. I odkąd poznałam BioNike ciężko jest jej dogodzić. Zamiennie używam nawilżającego kremu pod oczy Eucerin i Flos-Leku ze świetlikiem. Oba produkty niebawem zdenkuję i tutaj rodzi się moja prośba do Was. Macie swoje ulubione preparaty w te okolice, które z czystym sumieniem możecie mi polecić? :)
Pokazałam Wam swoich ulubieńców, teraz Wy możecie wykazać się w temacie. Będę bardzo wdzięczna!

Miłego weekendu Kochani! :)

4 komentarze:

  1. na co dzień używam dermokosmetyków i jestem pozytywnie zaskoczona ich wpływem na moją cerę. a w najbliższym czasie koniecznie muszę zakupić coś z Cetaphil :)

    obserwuję!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja muszę bardzo ostrożnie dobierać kosmetyki do pielęgnacji twarzy, bo mam ogromnie wrażliwą skórę, ale Cetaphil chętnie bym wypróbowała :-) Bardzo lubię też kosmetyki Iwostin Sensitia, zwłaszcza krem intensywnie nawilżający spf 20 :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czarne mydło niedawno sama odkryłam :) Kupiłam wersję z różą damasceńską w Mydlarni u Franciszka - jest świetne i pachnie różą :) Ja zostawiam je na swojej skórze dłużej, do 15 minut.

    Kusi mnie masczka nawilżająca z Uriage, kusi razem z podobną z NUXE'a i nie wiem, na którą się zdecydować ;)

    Co do oczu to aktualnie używam kremy z NUXE'e z linii Prodigieuix i jestem z niego bardzo zadowolona - wydajny, już prawie 2,5 mies go używam, świetnia nawilża i nie zostawie lepkiej połwoczki. Lubię także krem pod oczy z Palmers'a.

    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Testuję od pewnego czasu balsam Cetaphil i zobaczymy czy wyniknie z tego miłość ;)

    OdpowiedzUsuń